Nie brakuje lekarzy, nauczycieli i profesorów akademickich. Szukają wskazówek nie tylko na przełomie roku, choć w tym czasie szczególnie, ale przez 12 miesięcy. Tak w każdym razie twierdzą przedstawiciele błyskawicznie rozwijającej się w Polsce branży ezoterycznej.
– Rynek ezoteryczny w Polsce wart jest nawet dwa miliardy złotych. Ta szokująco wysoka kwota obejmuje wszelkiego rodzaju usługi związane z magią, wróżbiarstwem, przepowiadaniem przyszłości, bioenergoterapią i uzdrawianiem, handlem kadzidełkami, amuletami, wydawnictwami ezoterycznymi, a także kursami i szkoleniami w tym zakresie – mówi Leszek Kułak, prezes spółki MIT SA, notowanej na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, która ma w tym rynku spory udział i dobrze zarabia na „magicznych” potrzebach rodaków.
[srodtytul]Technologia i magia[/srodtytul]
Przepowiadanie przyszłości, stawianie horoskopów, wróżenie z kart tarota, numerologia i chiromancja świetnie rozwijają się dzięki nowoczesnym technologiom. Firma MIT łączy nowe technologie z odwiecznym pragnieniem – podglądania przyszłości. Ten mariaż przynosi wymierne rezultaty. Co prawda jeszcze nie takie jak w Wielkiej Brytanii, gdzie rynek usług ezoterycznych opłacanych za pomocą telefonów komórkowych i kart kredytowych to ok. 140 mln funtów. W Polsce jest on teraz wart w przybliżeniu 75 mln złotych, z czego zdecydowana większość przypada MIT, specjalizującej się w dostarczaniu klientom usług dodanych do telefonii komórkowej i stacjonarnej. Z telefonicznej ezoteryki korzysta rocznie półtora miliona osób. Rekordziści wydają na nią 4 tysiące złotych.
Leszek Kułak, absolwent Wydziału Elektronicznego Politechniki Warszawskiej jest stuprocentowym pragmatykiem i wie, że paradoksalnie, gdyby nie rozwój nowoczesnych technologii, ezoteryka i wróżbiarstwo nie odniosłyby tak spektakularnych sukcesów. – Postanowiliśmy oprzeć się na sprawdzonych wzorcach z Zachodu – mówi. – Te usługi stale się rozwijają, można np. sfotografować rękę i przesłać do centrum naszym chiromantom.