Dotyczy to zarówno opłaty za zarządzanie ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK), jak i opłat likwidacyjnych, gdy klient decyduje się odstąpić od umowy przed terminem.
Opłaty za zarządzanie standardowo wahają się w przedziale od 1 do 2 proc. zgromadzonych aktywów. Z reguły droższe są fundusze agresywniejsze, które wymagają znacznie większej aktywności zarządzających, niż gdy środki są ulokowane w obligacjach. Opłaty likwidacyjne najwyższe są w pierwszych kilku latach inwestycji, mogą wówczas wynieść nawet równowartość 100 proc. zgromadzonych środków.
W przyszłości łatwiej będzie ocenić poziom opłat, ale też porównać strategię inwestycyjną UFK, a co się z tym wiąże, ryzyko, na jakie narażone są powierzone aktywa. W tej chwili nie ma ustandaryzowanego chociażby nazewnictwa, co znacznie utrudnia przeanalizowanie setek różnych dostępnych UFK. Dyrektywa PRIPS (Packaged Retail Investment Products), nad którą trwają prace (nie jest jeszcze znany termin jej wejścia w życie), ma nałożyć na produkty ubezpieczeniowe te same wymogi, jakie dotyczą funduszy inwestycyjnych. Zawarte są one w dyrektywie MiFID (Markets in Financial Instruments Directive).
Jednym z jej głównych zadań jest zwiększenie przejrzystości działania funduszy inwestycyjnych, procesów obsługi klientów, a także zapewnienie zgodności transakcji ze zleceniami od klientów. Zapewnia też jasność informacji o strategii inwestycyjnej poszczególnych produktów, a także wskazuje poziom ryzyka związany z lokowaniem środków w dany fundusz.
Podobne regulacje dotyczące produktów ubezpieczeniowych mogą poskutkować wzrostem ich popularności. Już się przewiduje, że jeszcze w tym roku przybędzie klientów polisolokatom. Nieuchronnie zbliża się moment, kiedy bankowe lokaty jednodniowe zostaną objęte 19-proc. podatkiem od zysków kapitałowych. Wolne od niego pozostaną jednak polisy oszczędnościowe i część klientów będzie chciała środki przenieść do nich.