Sprzedaż nie całkiem online
Wciąż niedocenioną formą sprzedaży dzieł sztuki są aukcje internetowe. Obroty na nich stanowią niewielką część całego rynku aukcyjnego. Zdobywają jednak coraz większe zaufanie.
– W 2010 r. na portalu Artinfo. pl zorganizowanych zostało 57 aukcji internetowych. Każda prezentowała do 20 obiektów. Rok później odbyło się 106 licytacji. Zazwyczaj dotyczyły sztuki współczesnej. Najchętniej kupowane są obiekty znane kolekcjonerom, w niewygórowanych cenach. Niezmiennie emocje wzbudzają prace na papierze Jerzego Nowosielskiego czy Jana Lebensteina. Serigrafie Nowosielskiego z ceną wywoławczą 2500 zł dochodzą do 5 – 6 tys. zł. Często jest to efekt 30, 40 przebić. Dużym zainteresowaniem cieszą się też obrazy Edwarda Dwurnika. Ostatnio jeden z nich z ceną wywoławczą 1,5 tys. zł został sprzedany za ponad 10 tys. zł – mówi Rafał Kamecki, właściciel portalu Artinfo. pl.
Sprzedaż z certyfikatem
Portal ten zaczął prowadzić aukcje internetowe w 2002 r. jako jeden z pierwszych na naszym rynku. W przeciwieństwie do typowych serwisów aukcyjnych, gdzie z reguły wystawiającym jest osoba prywatna, współpracuje z wybranymi galeriami i domami aukcyjnymi.
Obiekt jest sprawdzany przez ekspertów. Można go obejrzeć we wskazanej galerii. Do ceny doliczana jest opłata organizacyjna (15 proc.). Kupujący otrzymuje certyfikat, który jest potwierdzeniem autentyczności pracy. Wszystko odbywa się więc bardzo podobnie jak na standardowej aukcji.
Pierwszy kontakt
Specyfiką naszego rynku są ostatnio bardzo popularne aukcje najmłodszych artystów. Czasem pojawiają się na nich także prace autorów średniej generacji. Aukcje takie zostały zainicjowane przez Desę Unicum trzy lata temu. Teraz są organizowane również przez inne domy aukcyjne.
Cena wywoławcza obrazu olejnego wynosi tam 500 zł. Średnia cena pracy na aukcji młodej sztuki w Desie Unicum w 2010 r. nieznacznie przekroczyła 1300 zł, a w ubiegłym roku 1500 zł. W 2011 r. najdroższa była praca Normana Leto, 9200 zł (z opłatą aukcyjną).