W lutym b.r. niespłacane w terminie pożyczki stanowiły już 8,16 proc. całkowitego zadłużenia Hiszpanii, osiągając najwyższy poziom od 1994 r. Dla porównania, w 2007 r. wartość ta oscylowała poniżej 1 proc. – wynika z danych opublikowanych dzisiaj przez hiszpański bank centralny. W styczniu stosunek ten wynosił 7,91 proc., natomiast w lutym kolejne 3,8 mld długu uznane zostało za niespłacane. Oznacza to, że całkowita wartość kredytów określanych jako „wątpliwe" wynosi prawie 144 mld euro.
Rekordowe 24 proc. bezrobocie w Hiszpanii powoduje trudności ze spłaceniem długów nagromadzonych w tym kraju w czasie przedkryzysowego boomu kredytowego. Wątpliwości dotyczące wielkości hiszpańskich niespłacanych kredytów stanowią poważny problem dla banków. Niepokoją także inwestorów, którzy obawiają się, że kosz rządowych pożyczek wspierających niewydolnych kredytobiorców może zwiększyć całkowite zadłużenie Hiszpanii.
– Jednym z naszych niepokojów w Hiszpanii jest to, do jakiego stopnia zobowiązania warunkowe mogą zostać przeniesione na rząd centralny – powiedział Andrew Bosomworth z funduszu inwestycyjnego Pimco. Jego zdaniem ilość niespłacanych hiszpańskich pożyczek wzrośnie, biorąc pod uwagę stopę bezrobocia i obecny stan gospodarki.
Hiszpański premier Mariano Rajoy stara się przekonać inwestorów, że stan finansów jego kraju jest pod kontrolą po tym jak w zeszłym miesiącu jego administracja zapowiedziała, że planuje tegoroczny deficyt w wysokości 5,8 proc. PKB, zamiast ustalonych z Komisją Europejską 4,4 proc. Szukając sposobu na obniżenie zadłużenia z 8,5 proc. do 3 proc. PKB, premier Rajoy ryzykuje, że najbardziej surowe środki oszczędnościowe ostatnich trzech dekad mogą jeszcze bardziej spowolnić hiszpańską gospodarkę.
Nasze wątpliwości wynikają z obawy, że wielkość niespłacanego długu wzrośnie – powiedział Tobias Blattner z londyńskiego Daiwa Capital Markets dodając, że spodziewa się dalszych spadków cen domów o nawet 20 proc., co może spowodować kolejną dziurę w bilansach banków.