Ubiegły rok inwestorzy rozpoczęli w dobrych nastrojach. Kursy akcji rosły. Były nadzieje na trwałe ożywienie w gospodarce. Sytuacja pogorszyła się jednak w drugiej połowie roku. Część wskaźników wyprzedzających sugerowała, że początkowy optymizm był zbyt silny. Dodatkowo strach potęgowała niepewność co do możliwości obsługi zadłużenia przez państwa peryferyjne strefy euro. Rentowność 10-letnich obligacji włoskich wzrosła z 4,7 do 7,3 proc., natomiast hiszpańskich osiągnęła 6,7 proc. Niechęć do ryzyka nie ominęła naszego regionu. Zagraniczni inwestorzy wyprzedawali węgierskie obligacje (rentowność przekroczyła 10 proc.), forinta, złotego oraz akcje. Punktem przełomowym był koniec roku, gdy na rynek napłynęły lepsze dane z gospodarki USA. Dodatkowo działania EBC przywróciły zaufanie do obligacji państw strefy euro oraz wpłynęły na wzrost zainteresowania bardziej ryzykownymi inwestycjami.
Mikołaj Tarasiewicz kierownik Biura Zarządzania Inwestycjami, Compensa
W styczniu na giełdzie można było całkiem dobrze zarobić. Luty nie był tak dobry, ale inwestorzy nie powinni narzekać; ten miesiąc fundusze również zakończyły na plusie. W pierwszym kwartale jedynie marzec nie był udany dla funduszy akcji polskich. Nie zmienia to faktu, że rezultaty uzyskane w całym kwartale są bardzo dobre. Na wyniki z ostatnich 12 miesięcy wpływ miały duże spadki indeksów w drugiej połowie 2011 r. Jednak wyniki finansowe spółek giełdowych są dobre. Powinno to znaleźć odzwierciedlenie w wycenach akcji w kolejnych miesiącach. Sytuacja na rynku obligacji w tym roku jest dobra. Jedynie w marcu wzrost cen polskich papierów wyhamował. Było to spowodowane głównie jastrzębim nastawieniem RPP oraz wysoką prognozą inflacji opublikowaną przez NBP. Z kolei operacje przeprowadzone przez EBC pozytywnie odbiły się na wycenach polskich obligacji, ponieważ część środków zapewne trafiła na nasz rynek.
Krzysztof Stupnicki prezes Amplico TFI
Okres ostatnich 12 miesięcy był słaby dla funduszy kapitałowych inwestujących w akcje na naszej giełdzie. WIG spadł w tym czasie o ponad 16 proc. Stopy zwrotu funduszy zależały więc głównie od tego, jak dużo akcji było w ich portfelach. Niekorzystna sytuacja na giełdzie to w dużym stopniu efekt kłopotów związanych z nadmiernym zadłużeniem krajów peryferyjnych strefy euro (zwłaszcza Grecji, Hiszpanii, Włoch, Portugalii). Kraje te muszą ciąć wydatki, aby ograniczać deficyt budżetowy, co nie sprzyja wzrostowi gospodarczemu w strefie euro. Doprowadziło to do panicznej wyprzedaży akcji w połowie zeszłego roku. Inwestorzy przenosili swoje kapitały do segmentów rynku uznawanych za bezpieczniejsze (frank szwajcarski, złoto, skarbowe obligacje amerykańskie).
Marek Przybylski, prezes Aviva Investors Poland
Patrząc na wyniki funduszy aktywów ryzykownych – przede wszystkim akcji – można porównać inwestowanie do nietypowej huśtawki, na której wzrosty i spadki występują nieregularnie i trwają raz dłużej, a raz krócej. Przykładowo, nasze fundusze akcyjne przyniosły straty dla tych, którzy zainwestowali rok temu i 5 lat temu, a zyski dla tych, którzy wpłacili środki 3 i 7 lat temu. Co ciekawe, stopy zwrotu za ostatnie 3 lata są wyższe niż za 7. Wsiadając na tę huśtawkę trzeba mieć świadomość, że inwestowanie w akcje w horyzoncie krótszym niż 10 lat niesie z sobą poważne ryzyko trafienia na kilka korekt i co najmniej jedną głęboką bessę. Dopiero wydłużenie horyzontu inwestycyjnego do kilkunastu lat pozwala istotnie ograniczyć to ryzyko i zwiększyć prawdopodobieństwo, że skumulowane zyski z kilku okresów hossy przewyższą straty wywołane przez korekty i bessy.
Wojciech Bogacki Analityk Rynków Finansowych w TUnŻ WARTA
W minionym roku największe zyski przyniosły Ubezpieczeniowe Fundusze Kapitałowe oparte o rynek obligacji. Ponieważ w trakcie ostatnich 12 miesięcy obowiązywała zasada – im więcej akcji tym mniej satysfakcjonujący wynik, na drugim biegunie atrakcyjności znalazły się fundusze inwestujące na rynku akcji. Na podstawie tych danych nie można jednak wyciągać ogólnych wniosków w kontekście atrakcyjności poszczególnych strategii inwestycyjnych. Jeżeli bowiem prześledzimy wyniki za ostatnie trzy lata zależność będzie przedstawiała się dokładnie odwrotnie. W przypadku rynku akcji perspektywy wydają się obiecujące, szczególnie gdy rozpatrujemy taką inwestycję w kilkuletnim horyzoncie czasowym. Zeszłoroczne słabsze wyniki to głównie efekt eskalacji problemów strefy euro i obaw o światową koniunkturę gospodarczą. Obecnie, gdy siła tych negatywnych zjawisk jest znacznie mniejsza, przecenione i niedrogie akcje, w otoczeniu poprawiającej się w tym roku koniunktury na świecie będą miały szansę zaprezentować satysfakcjonujące wyniki inwestycyjne. Warto pamiętać, że wyższy potencjał zysku w przypadku funduszy akcyjnych łączy się z ryzykiem większych wahań notowań niż np. funduszy dłużnych, co przemawia za wydłużeniem horyzontu inwestycyjnego.
Sławomir Kościak, zarządzający PZU Asset Management
Polska giełda, podobnie jak inne rynki z regionu, rozpoczęła rok 2011 od mocnych wzrostów. Dobre dane makroekonomiczne w połączeniu z dużymi nadziejami związanymi z kolejną transzą programu płynnościowego LTRO zachęciły inwestorów do lokowania środków w bardziej ryzykowne klasy aktywów. Fala optymizmu nie trwała jednak długo i po miesiącu gwałtownych wzrostów rynki Europy Środkowo-Wschodniej zaczęły się powoli osuwać. W Polsce w I kwartale wyróżniały się małe spółki. Indeks sWIG80 urósł w tym czasie o 20,8 proc., podczas gdy polskie blue chipy zyskały jedynie 6,6 proc. Tak dobre zachowanie małych spółek wynikało z odreagowania mocniejszych spadków z drugiej połowy 2010 r. i relatywnie niższych wycen. Coraz więcej uwagi przyciąga eskalacja zatorów płatniczych i problemów z obsługą długu w branży budowlanej. Pomimo gwałtownego odbicia w styczniu i lutym sektor budownictwa zakończył I kwartał na pokaźnym minusie. Duże kontrakty pozyskiwane w kryzysowym roku 2010, w świetle drożejących materiałów stają się nierentowne, a firmy mają problem z pozyskaniem finansowania na kapitał obrotowy. Problemy płynnościowe dotykają już największych polskich firm z tego sektora i wydaje się, że uzdrowienie nie nadejdzie szybko i będzie bolesne.