Jerzy Dunin-Borkowski (1908-1992), zwany Hetmanem Kolekcjonerów Polskich, stworzył jedną z najwybitniejszych w XX wieku prywatnych kolekcji dzieł sztuki i pamiątek narodowych. Jako siedmioletni chłopiec miał już ok. tysiąc numizmatów. Jako student przedwojennej SGH jadał na porcelanie należącej wcześniej do carycy Katarzyny II. Kupował obrazy Marcello Bacciarellego, ponieważ jego matka pochodziła z rodu Bacciarellich.
Przyjaźniłem się z kolekcjonerem, który tak wspominał lata niemieckiej okupacji. – Po Warszawie szybko rozniosło się, że jest taki wariat, który za obrazy Bacciarellego płaci dwa razy więcej niż są aktualnie warte. Dzięki hojności w krótkim czasie ozdobiłem ściany siedemnastoma obrazami prapradziadka...
Wojnę przetrwała około jedna dziesiąta zbioru.
Ocalił zabytkowe meble, rodzinne portrety i archiwum z domu gen. Władysława Sikorskiego, które dziś oglądamy w Krośniewicach. Zbierał różne pamiątki po wielkich Polakach, które nazwał świeckimi relikwiami. Zdobył np. fajkę i brzytwę ks. Józefa Poniatowskiego, pantofle aktorki Poli Negri i ząb Napoleona (czwórka!). Od krawca, który cerował spodnie Józefa Piłsudskiego i dla siebie nieoficjalnie wyciął na pamiątkę kawałek materiału, kolekcjoner wybłagał skrawek spodni.
Po wojnie Jerzy Dunin Borkowski ukończył farmację i poprowadził aptekę w domu rodzinnym w Krośniewicach, gdzie odbywały się legendarne towarzyskie spotkania kolekcjonerów, na jednym z nich wykonałem reprodukowane tu zdjęcie Gospodarza. W 1978 roku ofiarował narodowi dom i ok. 20 tys. eksponatów. Zbiór liczył ok. 100 działów, w tym np. rękopisy królów z dynastii Jagiellonów oraz inkunabuły, jakich nie ma Biblioteka Narodowa, także dzieła m.in. Boznańskiej, Wyspiańskiego, Grottgera oraz 3 obrazy Bacciarellego. Wtedy Krośniewice były oddziałem Muzeum Narodowego w Warszawie.