Od lipca ubiegłego roku cena złota wyrażona w euro wzrosła o 26 proc. W ostatnich miesiącach inwestorzy nieco odwrócili się od bezpiecznych inwestycji, ale wiele przemawia za tym, że wkrótce mogą do nich powrócić. Zdaniem ekspertów Erste, najlepszy sezonowy okres dla złota zaczyna się w sierpniu. – Cenę docelową dla złota przyjmujemy zatem na poziomie 2 tys. dol. Przed nami wciąż faza przyspieszenia trendu. W długim terminie zakładamy cenę złota poziomie 2,3 tys. dol. – tłumaczy Ronald Stöferle, analityk rynku towarowego Erste Group.
Ekspert wyliczył, że tym, co windowało ceny złota w ostatnim czasie są ujemne realne stopy procentowe i globalny kryzys zadłużenia. Jednak, jego zdaniem, jest jeszcze daleko do historycznie drogiego złota, dlatego potencjał do inwestowania wciąż jest duży. – Europejski Bank Centralny obniżył niedawno stopy procentowe do rekordowo niskich poziomów; wygląda również na to, że taka sytuacja utrzymywać się będzie jeszcze przez jakiś czas – wyjaśnia Stöferle. Utrzymywanie niskich stóp procentowych co najmniej do 2014 r. zapowiada też Fed. To, że wartość nabywcza złota jest teraz wysoka, ale jeszcze nie najwyższa, obrazuje barwny przykład. Za uncję kruszcu na tegorocznym Oktoberfest w Monachium można kupić ok. 136 litrów piwa. To więcej niż historyczna średnia, która wynosi 87 l. Jednak szczyt osiągnięto w 1980 r., kiedy to za uncję można było nabyć aż 227 l. trunku.
W ciągu ostatnich dziesięcioleci zmieniła się struktura globalnego popytu na złoty kruszec. O ile w 1980 roku Europa i Stany Zjednoczone generowały 70 proc. globalnego popytu na złoto, obecnie jest to zaledwie 20 proc. Za to przez ostatnie lata chętniej złoto kupują inwestorzy z rynków wschodzących. Ich udział w globalnym rynku to już 70 proc., z czego ponad połowę generują Chiny i Indie. – Zakładając, że dochody w Chinach i Indiach będą dalej rosnąć, a realne stopy procentowe pozostaną ujemne lub niskie, złoto automatycznie skorzysta na tej sytuacji – mówi Stöferle.
Ostatnio złotem, jako towarem rezerwowym, bardziej też interesują się banki centralne. W ubiegłym roku skupiły najwięcej od 1964 r.