Przesunięcie obciążeń podatkowych z pracy na konsumpcję, rezygnacja z płacy minimalnej, przekierowanie mało efektywnych wydatków socjalnych tak, aby wspierały rynek pracy i inwestycje w infrastrukturę - m.in. takie recepty na pobudzenie wzrostu gospodarczego teraz i w kolejnych latach proponują uczestnicy debaty „Rzeczpospolitej".
Ekonomiści różnią się co do przewidywań, jak długie i głębokie spowolnienie czeka polską gospodarkę. Nie mają jednak wątpliwości, że ożywienie nie przyjdzie samo i potrzebne są działania, które pozwolą nie tylko przetrwać kryzys, ale też wyciągnąć z niego jak najlepszą lekcję na przyszłość. - Musimy pamiętać, że w minionych latach gospodarka była na dopalaczach w postaci funduszy unijnych i wysokiego deficytu fiskalnego. Teraz tego nie mamy, dlatego charakter spowolnienia może być głębszy - ostrzega Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu. Ma najbardziej pesymistyczną wśród uczestników debaty prognozę na przyszły rok - wzrost PKB wyhamuje do 1,5 proc.
Potrzebne niższe stopy
Zaproszeni przez „Rz" do dyskusji ekonomiści są zgodni, że do złagodzenia skutków hamowania gospodarki potrzebne są działania zarówno po stronie polityki fiskalnej, jak i monetarnej. - Polityka pieniężna powinna być luzowana - uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku, choć nie szedłby z cięciami stóp procentowych zbyt daleko. - Przypuszczam, że w drugiej połowie 2013 r. będzie delikatne przyspieszenie w strefie euro - mówi. Podobnego zdania jest Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao. - Zbyt agresywne obniżki mogą poskutkować tym, że kiedy pojawi się ożywienie, inflacja znowu skoczy - zauważa. Zdaniem Jankowiaka uzasadniona jest obniżka kosztu pieniądza nawet do 3 proc.
Ekonomista nie widzi też powodu, żeby rząd miał się trzymać wytyczonej ścieżki cięć fiskalnych. - Deficyt finansów publicznych na poziomie 4 proc. PKB w tym roku jest absolutnie uzasadniony - mówi Jankowiak. To byłoby więcej niż w najnowszej prognozie rządu zakładającej 3,5 proc. PKB w tym roku.
Przegląd wydatków
Jankowiak podkreśla, że polityka fiskalna powinna mieć charakter antycykliczny - chodzi o to, żeby nie zaciskać pasa mocniej wtedy, kiedy w gospodarce nie dzieje się dobrze. Mrowiec zwrócił uwagę na to, że wycofanie się z tego, co rząd zadeklarował, może poskutkować spadkiem zaufania do naszej polityki fiskalnej, rynków finansowych i odpływem kapitału od obligacji i złotego.