Rz: Czy wzrost wartości rynkowej największych spółek przeciętnie o 16 proc. w rozchwianych gospodarczo czasach dziwi?
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek: – W pierwszej setce przyrost kapitalizacji jest jeszcze wyższy, przeciętnie to prawie 30 proc. To pokazuje, że inwestorzy doceniają czynniki rozwojowe, których nie można znaleźć w bilansach firm i to się przekłada na szybki wzrost wartości rynkowej. W coraz większym stopniu wartości niematerialne: kapitał intelektualny, relacje z klientami, pracownikami, ze światem zewnętrznym, innowacyjność, globalne podejście do biznesu traktowane są przez inwestorów jako potencjał rynkowy firmy.
Duzi stają się coraz więksi...
Niezupełnie. Dla inwestorów – a w czasach spowolnienia szczególnie uważnie wydają oni pieniądze – ważne są perspektywy rozwoju firmy. Dlatego w pierwszej setce rankingu są przedsiębiorstwa otwarte na rynek globalny i umiejące się na nim poruszać. Dodatkowo w sposób przemyślany wprowadzają one nowe rozwiązania, pozwalające innym firmom rozwijać się i zmniejszać koszty. To są spółki z sektora surowców energetycznych, nowoczesnych maszyn i urządzeń, specjalizujące się w usługach biznesowych i publicznych – szczególnie dotyczących zdrowia – firmy chemiczne czy wielobranżowe przemysłowe. W pierwszej dziesiątce najdynamiczniej rozwijających się spółek w Europie najwięcej jest ich właśnie z branży paliwowej, zaawansowanych technologii oraz świadczących usługi na rzecz biznesu. Natomiast w grupie firm o największych wzrostach wartości rynkowej relatywnie niewiele jest przedsiębiorstw z sektora IT, telekomunikacyjnego, a także farmaceutycznych. Te ostatnie jeżeli rosną, to głównie dzięki fuzjom i przejęciom.
Zdziwiły panią jakieś przykłady?