Sieci dyskontowe podbijają rynek głównie niskimi cenami. Ich klientom nie przeszkadza oferta składająca się głównie z produktów marek własnych. Choć przez lata rozwijały się po cichu i nieco na uboczu, to jednak od kilku lat przeżywają zdecydowanie okres prosperity.
Doskonałym przykładem jest Pepco. Nazwa mieszkańcom dużych miast mówi zazwyczaj niewiele, ale w mniejszych miejscowościach znana jest doskonale. Sklepy sprzedają odzież i artykuły przemysłowe codziennego użytku i zazwyczaj znajdują się w pobliżu operatora sieci spożywczej.
– Pomimo widocznego spowolnienia gospodarczego plany firmy nie ulegają zmianie. W najbliższych 12 miesiącach planujemy otworzyć w Polsce kolejnych 80 sklepów. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy wszyscy musimy racjonalizować swoje wydatki na odzież i dom, chcemy dać wszystkim klientom możliwość dokonywania zakupów w najniższych cenach w Polsce – mówi Marcin Stańko, dyrektor operacyjny i członek zarządu Pepco Poland. Firma zapowiada, że docelowo chce mieć w naszym kraju 600 sklepów – obecnie działa ich już 370.
Spółka należy do holdingu inwestycyjnego Pepkor, jednej z największych firm w Republice Południowej Afryki. Koncern działa w segmencie dyskontowej sprzedaży detalicznej już od 1965 r., a jest obecny w 12 krajach Afryki, Azji i Europy, zarządzając siedmioma sieciami detalicznymi pod różnymi markami handlowymi. Holding Pepco ma na świecie 2,8 tys. sklepów oraz zatrudnia 27 tys. pracowników.
W Polsce radzi sobie także doskonale. Przychody spółki w 2011 r. wzrosły aż 43,3 proc., do poziomu 443,4 mln zł. Pepco Poland zanotowało również 50,5 mln zł zysku operacyjnego oraz 44,3 mln zł zysku netto.