Prezes Heinrich Hiesinger obiecał rozwiązać problemy największego w Niemczech producenta stali po fatalnych doświadczeniach za granicą i zarzutach o korupcję, co zmusiło go do wyrzucenia połowy członków zarządu. Akcje spółki drożały we Frankfurcie aż o 6,6 proc.

– To oczywiste, że wiele złego było w przeszłości – oświadczył na konferencji prasowej nazajutrz po ogłoszeniu przez ThyssenKrupp rocznej straty 4,7 mld euro na skutek odpisów w USA i Brazylii. Po raz pierwszy w historii spółka nie wypłaci dywidendy.

Huty w USA i Brazylii tworzące filię Steel Americas straciły miliardy euro (w ostatnim roku 1 mld), doprowadzając do utraty stanowisk przez prezesa Ekkeharda Schulza i szefa pionu stali Edwina Eichlera. Zmusiły też firmę matkę do obniżenia niemal o połowę, do 3,9 mld euro ich wartości, aby można było je sprzedać. – Katastrofa ze Steel Americas pokazała, że zawiodła w wielu aspektach nasza kultura kierownictwa, bo powiązania kumpli i ślepa lojalność były ważniejsze od sukcesu w biznesie – dodał Hiesinger. Z końcem roku odejdzie z zarządu 3 członków z powodu strat, zarzutów o korupcję i śledztwa ws. zmowy kartelowej.

Pierwsza reakcja giełdy była negatywna, potem akcje rosły. – W naszym przekonaniu to początek nowej ery – uznał Erik Budarz z Westend Brokers i zalecił ich kupowanie.