Jak wynika z raportu rocznego Midasa, ta kontrolowana przez Zygmunta Solorza-Żaka spółka dysponuje około 200 mln zł. To nie wystarczy, aby wygrać częstotliwości w zbliżającej się aukcji 800 i 2600 MHz. Mimo to zarząd firmy nie odcina się kategorycznie od pomysłu udziału w licytacji.
Według Andrzeja Abramczuka, sekretarza rady nadzorczej Midasa, w konsultacjach rozpisanych przez Urząd Komunikacji Elektronicznej wzięły udział dwie spółki: sam Midas i jego firma zależna Aero 2.
- W stanowisku Midasa skupiliśmy się na kwestii wyraźnego dysonansu między dokumentacją aukcyjną a wypowiedziami pani prezes co do ograniczenia współdzielenia częstotliwości 800 MHz do 15 MHz. Naszym zdaniem powtórzone zapisy dokumentacji mają się nijak do publicznych komentarzy na ten temat, a ograniczenie jest mocno iluzoryczne. Midas uważa, że ograniczenie do 15 MHz, jeśli taka jest intencja regulatora, powinno być transponowane wprost do dokumentacji - mówił Abramczuk.
- Z kolei Aero 2 uważa, że UKE nadinterpretowuje art. 118 Prawa telekomunikacyjnego przy ustalaniu spectrum cap. Nie zgadza się z przyjętą definicją grupy kapitałowej, która stanowi miks kilku artykułów z ustawy o konkurencji - wyliczał prawnik.
Pytany o wpływ decyzji sądu okręgowego o zabezpieczeniu roszczenia T-Mobile Polska ws. ugody udziałowców Sferii, Abramczuk oceniał (prywatnie - jak podkreślał), że sprawa ta nie powinna mieć formalnego znaczenia dla aukcji.