Chcemy w przyszłości latać bezpiecznie, punktualnie i taniej. Aby tak się stało, musi powstać Jednolite Europejskie Niebo (Single European Sky – SES), otwarta przestrzeń powietrzna, tak jak w USA. Co do tego, że powstanie, nie ma wątpliwości, w przeciwnym razie europejskie niebo całkowicie się zatka – mówili uczestnicy „Śniadania z Rzeczpospolitą".
Wiadomo, że powstanie SES w 2020 r. będzie kosztowne. Agencje ruchu powietrznego, linie lotnicze i lotniska muszą kupić nowe technologie zarządzania przestrzenią powietrzną. – Jean-Cyril Spinetta, były prezes Air France, wyliczył, że koszt dla linii lotniczych na każdy samolot z ich floty wyniesie 1,5 mln euro – mówi Jacek Krawczyk, przewodniczący Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego (EKES).
Co to jest SES
– Inicjatywa Jednolitego Europejskiego Nieba składa się z czterech filarów: legislacyjnego, bezpieczeństwa w ruchu lotniczym, zwiększenia pojemności przestrzeni powietrznej i przepustowości lotnisk oraz komponentu technologicznego SESAR – tłumaczył Krzysztof Kapis, prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. – Program SESAR ma na celu unowocześnienie europejskiego systemu zarządzania ruchem lotniczym. Rozpoczął się kilka lat temu.
W 2008 r. powstało wspólne przedsięwzięcie w formie partnerstwa publiczno-prywatnego SESAR Joint Undertaking (SESAR JU). Wzięło na siebie prace nad rozwiązaniami technologicznymi umożliwiającymi wprowadzenie projektu w życie od 2020 r. i jego pełne funkcjonowanie w 2025.
Dzisiaj sytuacja w europejskiej przestrzeni powietrznej jest krytyczna. Liczba lotnisk, które są na granicy przepustowości, rośnie. Jeśli do tego dołożymy podwojenie ruchu lotniczego w ciągu następnej dekady, to przy istniejących możliwościach technologicznych nie będzie szans jego obsłużenia. Dlatego, tak jak jest to na ziemi, musi powstać Schengen na niebie.