Rano na moskiewskiej giełdzie walutowej euro podrożało o 70 kopiejek i kosztowało 73 ruble. Dolar zyskał 45 kopiejek i śmiało zmierza do 60 rubli - obecnie chodzi po 58,63 rubla. Po raz kolejny rynek reaguje tak na spadek ceny ropy. Baryłka marki Brent na londyńskiej giełdzie ICE ma cenę 61,85 dol..
Spadek kursu wywołał reakcję banku centralnego Rosji. Zdecydował się na wzmocnić politykę kredytowo-monetarną. Prezes Elwira Nabiullina oznajmiła, że niedawno podniesiona bazowa stopa procentowa (do 10,5 proc.) „będzie sprzyjać ograniczeniu efektów wtórnych, ochłodzeniu inflacyjnych oczekiwań i wyhamuje wzrost cen".
Jednak jak podkreśla Mark Bredford analityk FG BKS dla agencji Prime: „rynki nie wierzą w zdolność Banku Rosji do powstrzymania spadku rubla".
- Każde posunięcie Banku Rosji wygląda nieadekwatnie do wpływu na rubla całego szeregu zewnętrznych wskaźników (spadek ceny ropy, sankcje) a także wewnętrznych (w tym braku dywersyfikacji gospodarki). Poprawa sytuacji w gospodarce dzięki liberalizacji (prywatyzacja, zmniejszenie roli państwa w gospodarce), co zapowiedział Władimir Putin, to sprawa dalekiej przyszłości. Rosyjska gospodarka wciąż bazuje na dochodach z eksportu surowców energetycznych. A ich ceny spadają - uzasadnia analityk.