Klienci coraz bardziej kapryszą

Coraz więcej klientów ma wymagania trudne do spełnienia. Inni sami nie wiedzą, czego szukają.

Publikacja: 29.12.2014 09:21

Klienci z grubym portfelem zwykle szukają bardzo niestandardowych ofert

Klienci z grubym portfelem zwykle szukają bardzo niestandardowych ofert

Foto: Materiały Inwestora

Do jednej z warszawskich agencji zadzwoniła klientka, która chciała kupić nowy apartament, liczący ok. 150 mkw. Do tego obstawała przy dużym tarasie o powierzchni ok. 80–100 mkw. wychodzącym na południową stronę. Lokum musiało się znajdować po lewej stronie Wisły. Podała kilka dzielnic do wyboru: Mokotów, Śródmieście, Żoliborz, ewentualnie centrum czy tzw. Powiśle Górne. Gotowa była wydać na taki lokal 2 mln zł. Okazało się, że takiego lokum po prostu w Warszawie nie ma.

Pechowa siódemka

Klienci z wygórowanymi żądaniami trafiają się dość często. Zdaniem Waldemara Oleksiaka z agencji Emmerson Realty obok osób ze specyficznymi potrzebami sporo klientów stawia po prostu wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o cenę, lokalizację, powierzchnię i standard lokum.

– Trudne jest spełnienie wyśrubowanych żądań jednocześnie w każdym z tych parametrów – tłumaczy Waldemar Oleksiak.

W jego agencji pojawiali się np. klienci, którzy życzyli sobie w budynku konsjerża, by m.in. wyprowadzał im samochód z garażu.

Inni szukali mieszkania w wysokim standardzie, nowoczesnego i jednocześnie o bardzo minimalistycznym wystroju.

– Nie brak też zapytań o pięć pokoi w apartamentowcu na warszawskiej Saskiej Kępie, a w tej lokalizacji taka oferta należy naprawdę do rzadkości, podobnie jak apartament z dużym tarasem w nowoczesnym budynku w ścisłym Śródmieściu – tłumaczy Waldemar Oleksiak. – Niektórzy klienci stosują się ściśle do zasad feng shui, co również znacznie ogranicza wybór lokalu – dodaje.

I gdy jedni nie kupią mieszkania, w którym drzwi otwierają się na północ albo południe, inni rezygnują z lokalu, bo znajduje się... pod numerem 7.

–  Czasem trudno sprostać wymaganiom klientów ze względu na niewystarczającą ofertę w danej lokalizacji, ale także z powodu starzenia się mieszkań. Oczywiście, starzeniu podlegają również bardzo drogie elementy wyposażenia lokali, np. zawiasy po tysiąc złotych za sztukę, lecz ich właściciele nie są skłonni do negocjacji cenowych, jeśli na wyposażanie mieszkania wydali dużo pieniędzy. A zatem niekiedy o powodzeniu transakcji decydują detale – opowiada Waldemar Oleksiak.

Jego zdaniem liczba grymaszących klientów będzie rosnąć w miarę zwiększania się podaży mieszkań i zapełniania ofertą kolejnych nisz rynkowych.

– Oczywiście, najbardziej poszukiwane są dwa pokoje. Deweloperzy dostosowali ofertę do bieżących potrzeb, ale nie wszędzie jest to możliwe i w niektórych lokalizacjach popyt może przewyższać podaż. Np. trudno kupić dwa pokoje w warszawskim Śródmieściu, o wysokim standardzie i z garażem – tłumaczy Oleksiak. W takim przypadku każdy kolejny kaprys przekreśla szansę na zakup.

Np. z pośrednikami Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości (WGLiN) ostatnio skontaktowała się osoba, która szukała w stołecznym Śródmieściu dwupokojowego lokum o powierzchni 50 mkw. z dwiema łazienkami. Nie chciała zapłacić więcej niż 400 tys. zł. Oferta praktycznie nie do znalezienia.

Równie trudno spełnić oczekiwania klientów ze skromnym portfelem. – Dziś poszukiwane są tanie lokale, np. do 200 tys. zł, ale jednocześnie dobrze położone i w stanie do wprowadzenia albo dwu- lub trzypokojowe M o małej powierzchni, w dobrej lokalizacji i w cenie do 7,5 tys. zł za mkw. Takie oferty wprawdzie czasami się trafiają, ale są to pojedyncze okazje – tłumaczy Edyta Krakowiak, przedstawicielka WGLiN.

Jak zauważa Karolina Jaworska z WGN Wrocław, coraz więcej ludzi poszukuje mieszkań na parterze z wyjściem do małego ogródka.

– A takie rozwiązania są spotykane tylko w nowym budownictwie, i to też niezbyt często – zaznacza Jaworska.

Jak na Wspólnej

Nie zawsze też klient potrafi określić swoje wymagania. Np. do Agencji Obrotu Nieruchomościami Grzegorz Dobrowolski w Trójmieście zgłosiła się klientka szukająca dwupokojowego mieszkania. Na pytanie o istotne cechy lokalu odpowiedziała zdecydowanie, że musi być ładne.

Pośrednik starał się cierpliwie ustalić dogodną dla kupującej lokalizację, powierzchnię i cenę. Nie było to łatwe, gdyż klientka nie przywiązywała większej wagi do tych kwestii. Powtarzała, że mieszkanie musi być ładne.

– Ładne w jaki sposób? – dopytywał pośrednik.

– No takie jak w tym serialu.

– Ale w jakim serialu? – pytał dalej pośrednik. W końcu odkrył z ulgą, że chodzi o serial „Na Wspólnej", a nie o „Modę na sukces". Rozpoczął poszukiwania. Po jakimś czasie zadzwonił do klientki, informując, że znalazł lokum warte obejrzenia. Metraż, układ pomieszczeń, kondygnacja odpowiadały oczekiwaniom.

W końcu padło pytanie, którego agent obawiał się najbardziej: czy mieszkanie jest ładne?

– Jest ładne – cierpliwie tłumaczył pośrednik.

– Ale czy takie jak na Wspólnej? – klientka nie ustępowała. – Nie, takie ładne jak na Żabiance – odpowiedział agent. Po chwili ciszy usłyszał, że... może być.

– Właściwie każdy kupujący, mniej lub bardziej świadomie, szuka okazji. A tzw. łowcy dealu stulecia zakładają możliwość połączenia kilku na ogół sprzecznych cech w jednym miejscu i czasie. Np. lokum powinno być duże, dobrze położone, komfortowe, a przynajmniej niewymagające poważnych remontów. Nie zabytek, niekoniecznie deweloperka, wielka płyta wykluczona, komunikacja doskonała, no i przede wszystkim cena niska. Takiego lokum po prostu nie da się dziś kupić – mówi Grzegorz Dobrowolski, pośrednik trójmiejski.

Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse zapewnia, że nawet najbardziej wymagający klienci są w stanie coś dla siebie znaleźć, bo rynek jest bardzo zróżnicowany i jest w czym wybierać.

– Jeśli ktoś ogląda 20–30 mieszkań i za każdym razem ma jakieś wątpliwości, to rozwiązania są dwa. Albo klienci sami jeszcze nie wiedzą, co chcą kupić, albo nikt jasno nie przekazał im informacji, że nie ma mieszkań idealnych – opowiada Marcin Jańczuk.

Jako przykład przytacza historię o klientach, którzy szukali na nizinnym obszarze domu na wzgórzu. I byli bardzo zdziwieni, że prezentowane oferty to jedynie działki na niewielkim wzniesieniu.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki d.kaczynska@rp.pl

Artur Kazimierczak , prezes Mzuri Investements

O idealne mieszkanie na wynajem, wbrew pozorom, nie jest łatwo. Potrzeby inwestorów specjalizujących się w najmie długookresowym są generalnie ignorowane przez deweloperów, którzy oferują zazwyczaj mieszkania relatywnie duże jak na liczbę pokoi, które mają – np. kawalerki znacznie powyżej 30 mkw., dwa pokoje liczące ponad 50 mkw., wzbogacone o balkony, wysokiej jakości wykończone części wspólne, nie mówiąc o obowiązkowych miejscach parkingowych. Tymczasem większość najemców – a tym samym inwestorzy – oczekuje produktów prostych, małych i możliwie tanich. Znane na świecie budownictwo typu BTS (Build to Suit), czyli budowanie na konkretne zamówienie inwestorów, nie mieści się dziś w zainteresowaniach deweloperów. Tak beztroskie traktowanie segmentu, który odpowiada za ok. 10 proc. rynku, budzi moje zdumienie, tym bardziej że udział inwestorów w zakupach mieszkań będzie rosnąć.        —kad

Do jednej z warszawskich agencji zadzwoniła klientka, która chciała kupić nowy apartament, liczący ok. 150 mkw. Do tego obstawała przy dużym tarasie o powierzchni ok. 80–100 mkw. wychodzącym na południową stronę. Lokum musiało się znajdować po lewej stronie Wisły. Podała kilka dzielnic do wyboru: Mokotów, Śródmieście, Żoliborz, ewentualnie centrum czy tzw. Powiśle Górne. Gotowa była wydać na taki lokal 2 mln zł. Okazało się, że takiego lokum po prostu w Warszawie nie ma.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
DEBATA „RZECZPOSPOLITEJ”
Dyrektywa Women on Boards to także szansa dla biznesu
Ekonomia
Michał Dąbrowski: ARP powinna stać się wehikułem gospodarczym dla polskich firm
Ekonomia
Drozapol rusza ze skupem akcji
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Materiał Promocyjny
Niezwykła przestrzeń konferencyjna w Warszawie