– Ostatnie trzy lata były dla mnie dosyć intensywne zawodowo – mówi Bartosz Kokosiński. – Brałem udział w kilku ważnych dla mnie wystawach, takich jak m.in.: „Medycyna w sztuce" w MOCAK w Krakowie, ósma edycja festiwalu „Warszawa w Budowie", w Knoll Galerie w Wiedniu, „Moment ścinający kołek" w CSW Zamek Ujazdowski. Moje prace były też pokazywane na dużej indywidualnej wystawie „Wspólnota wyobrażeń o gęstości" w PGS w Sopocie; towarzyszyło jej wydanie solidnego katalogu. Myślę, że miał na to wpływ także Kompas Młodej Sztuki. W ostatnich latach moimi pracami interesują się i prywatni kolekcjonerzy, i państwowe kolekcje.
Bartosz Kokosiński szybko został dostrzeżony przez krytykę i uhonorowany nagrodami. Jego prace, czasem zwinięte, wypełnione są różnymi rzeczami: zużytymi kablami, boazerią, mchem, resztkami farby. Artysta w charakterystyczny sposób „znęca" się nad blejtramami – szarpie je, nacina, wygina. Chodzi jednak nie tylko o samą deformację. Jego malarstwo oddaje emocje związane z wątpliwościami, napięciami, rozczarowaniami każdego twórcy.
W swoich pracach artysta nawiązuje do klasycznych motywów, takich jak pejzaż, martwa natura czy malarstwo religijne, lecz fascynują go inne aspekty niż ilustracyjność. Tematem przewodnim jest sam obraz i to, co skrywa on przed odbiorcami. Twórca ciągle eksperymentuje, bawi się formą, bada, jakie są granice malarstwa.
Ceny prac Bartosza Kokosińskiego wzrosły w tym roku o kilkanaście procent. Prace średniej wielkości kosztują ok. 7–9 tys. zł, a za obiekty z cyklu „Obrazy pożerające rzeczywistość" 25–44 tys. zł.
