Trump zbudował dyrektoriat. Bruksela już nie rządzi Europą

Pięć największych krajów Unii Europejskiej wraz z Wielką Brytanią nadaje teraz kierunek integracji. Bruksela schodzi na dalszy plan.

Publikacja: 14.05.2025 04:10

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz, prezydent Francji Emmanuel Macron, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełe

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz, prezydent Francji Emmanuel Macron, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer i premier Polski Donald Tusk w Kijowie, 10 maja

Foto: Reuters, Ludowic Marin

W weekend przywódcy Polski, Francji, Niemiec i Zjednoczonego Królestwa pojechali do Kijowa, aby razem z Wołodymyrem Zełenskim przedstawić Moskwie ultimatum: albo zawieszenie broni, albo nowe ciężkie sankcje. Inicjatywa zrobiła takie wrażenie, że z europejską czwórką połączył się telefonicznie Donald Trump, po raz pierwszy dopuszczając Europejczyków do rokowań pokojowych. A Władimir Putin postawił na nogi w nocy z soboty na niedzielę swoje służby i przedstawił alternatywną propozycję bezpośrednich rokowań z Ukraińcami, byle nie dopuścić do odrodzenia się transatlantyckiej jedności. O takiej skuteczności szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen czy tym bardziej przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa mogliby tylko marzyć. 

Ale to nie jest jednorazowy ruch. W poniedziałek w Londynie spotkali się szefowie dyplomacji tego, co zwykło się już nazywać Wielką Piątką (Polska, Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania) oraz Wielkiej Brytanii. W piątek w tym samym formacie zobaczą się ministrowie obrony. Między tymi dwoma spotkaniami ministrowie tej szóstki będą się jeszcze kontaktować zdalnie. 

Obrona to obszar, gdzie kompetencje Brukseli są niewielkie

W ten sposób powstało coś na kształt dyrektoriatu wolnej Europy. Pierwszy ruch wykonał 19 listopada ubiegłego roku Radosław Sikorski, zapraszając do warszawskich Łazienek swoich odpowiedników z Francji, Niemiec i Włoch oraz Wielkiej Brytanii. To zaskoczyło Hiszpanów: podróżujący wówczas po Ameryce Łacińskiej szef MSZ Jose Manuel Alvares rzutem na taśmę połączył się z zebranymi (w taki sam sposób kontaktował się Brytyjczyk David Lammy, ale to akurat było z góry planowane). Hiszpanie słusznie dostrzegli ryzyko, że wydające niewiele na obronę i położone z dala od największego konfliktu współczesnej Europy ich państwo może łatwo zostać zmarginalizowane w nowej układance władzy.

Czytaj więcej

Donald Trump znów gra z Europą. Władimir Putin musiał poczuć się zaskoczony

Nie przez przypadek spotkanie w Łazienkach zostało zwołane równo dwa tygodnie po zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa. Pojawienie się nowego prezydenta USA od razu okazało się egzystencjalnym wyzwaniem dla Unii, które z czasem tylko nabierało na sile. Ameryka przestanie bronić Europy? Porzuci Ukrainę i dogada się z Putinem? Wypowie wojnę handlową, wpychając stary kontynent w recesję? Na wszystkie te pytania należało znaleźć natychmiast odpowiedź, bo takie tempo narzucił Trump. Do tego nie były zdolne ociężałe i pozbawione wystarczającej legitymizacji brukselskie instytucje. Tym bardziej że ich działanie blokowały Węgry i Słowacja. 

Ale nie tylko konieczność natychmiastowego działania doprowadziła do powstania europejskiego dyrektoriatu. Jeszcze ważniejszym czynnikiem był charakter wyzwań, jakie rzucił Europejczykom Trump. Dotyczyły w szczególności obrony przed rosyjskim imperializmem i odbudowy przemysłu zbrojeniowego: obszarów, w których Bruksela zasadniczo nie miała żadnych kompetencji. 

Dyrektoriat Europy to dobry sposób na budowę współpracy z Wielką Brytanią

Zapoczątkowany przez Sikorskiego format rozwinął się przez to bardzo szybko. Po spotkaniach w Białym Domu prezydenta Francji (i trzy dni później premiera Wielkiej Brytanii) organizowano na przemian w Paryżu i Londynie szczyty przywódców największych krajów Europy. Zrodziła się w ten sposób „koalicja chętnych” do wysłania misji rozjemczej w Ukrainie. Taki język Trump rozumiał: przejęcie przez Europejczyków lwiej części kosztów i ryzyka interwencji w ukraińskim konflikcie. 

Ale w budowie dyrektoriatu Europy ogromny udział miała też Wielka Brytania. Latem zeszłego roku laburzyści pod wodzą Keira Starmera w wielkim stylu pokonali Partię Konserwatywną, którą pogrążyły niedotrzymane obietnice brexitu. Ale powrót Wielkiej Brytanii do Unii, a nawet unii celnej czy jednolitego rynku, pozostał wykluczony. Brytyjczycy chcieli o rozwodowej traumie zapomnieć. Tyle że bez Zjednoczonego Królestwa, mocarstwa atomowego i stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ, europejskiej obronności zbudować się nie da, podobnie jak wiarygodnego wsparcia dla Ukrainy. Współpraca w ramach dyrektoriatu Europy i tu okazała się znakomitym rozwiązaniem.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Wybór Friedricha Merza może przynieść Europie nadzieję

Integracja od początku była oparta na „metodzie wspólnotowej”, skoncentrowanej na Brukseli, i „metodzie międzyrządowej”, lansowanej przez największe kraje UE. To drugie dominowało w szczególności, gdy dobrze porozumiewali się kanclerz Niemiec i prezydent Francji. Taka możliwość znów się pojawiła wraz z dojściem do władzy Friedricha Merza. Ale na tych samych falach nadają w tej chwili i przywódcy Hiszpanii, i Polski, a nawet Włoch, gdzie Giorgia Meloni okazała się bardziej umiarkowana niż się obawiano. Wszyscy chcą wspierać Ukrainę i budować europejską obronność.

Zaraz po przystąpieniu do Unii Polska stawiała na „metodę wspólnotową”, licząc, że Bruksela ją obroni przed dominacją największych państw członkowskich. Teraz sama stała się „dużym” swoim potencjałem krajem. Pozostaje jednak przekonać naszych mniejszych sąsiadów, że i w ich interesie jest decyzyjna Zjednoczona Europa. I to nawet gdy nie ma dla nich miejsca przy stole rokowań. 

W weekend przywódcy Polski, Francji, Niemiec i Zjednoczonego Królestwa pojechali do Kijowa, aby razem z Wołodymyrem Zełenskim przedstawić Moskwie ultimatum: albo zawieszenie broni, albo nowe ciężkie sankcje. Inicjatywa zrobiła takie wrażenie, że z europejską czwórką połączył się telefonicznie Donald Trump, po raz pierwszy dopuszczając Europejczyków do rokowań pokojowych. A Władimir Putin postawił na nogi w nocy z soboty na niedzielę swoje służby i przedstawił alternatywną propozycję bezpośrednich rokowań z Ukraińcami, byle nie dopuścić do odrodzenia się transatlantyckiej jedności. O takiej skuteczności szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen czy tym bardziej przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa mogliby tylko marzyć. 

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Macron gotów rozmawiać o rozmieszczeniu francuskiej broni atomowej w Europie
Dyplomacja
Trump, Putin, Zełenski – kto z kim się spotka w Stambule i po co
Dyplomacja
Emmanuel Macron i Donald Tusk w Nancy podpisują traktat. To nie jest alternatywa dla NATO
Dyplomacja
Dania kontra USA. „Nie można szpiegować sojusznika”
Dyplomacja
Polska podpisuje pakt z Francją. Donald Tusk: Dla Francji to pierwszy taki traktat