Szef MSZ Rosji mówi o "strzałach oddanych przez Polaków w stronę Białorusi"

Siergiej Ławrow, szef MSZ Rosji ocenił, że użycie gazu łzawiącego i armatek wodnych przez polskie siły broniące granicy z Białorusią w rejonie przejścia granicznego w Kuźnicy jest "całkowicie nieakceptowalne".

Publikacja: 16.11.2021 14:11

Siergiej Ławrow

Siergiej Ławrow

Foto: AFP

We wtorek, w rejonie przejścia granicznego w Kuźnicy, doszło do ataku koczujących po białoruskiej stronie imigrantów na ogrodzenie na granicy i polskich funkcjonariuszy strzegących granicy. Imigranci rzucali w polskich funkcjonariuszy kamieniami, butelkami i przedmiotami, które przypominały granaty hukowe. Polscy funkcjonariusze odpowiedzieli użyciem gazu łzawiącego i armatek wodnych.

W czasie ataku, który zakończył się przed 13, poważnie ranny został policjant trafiony kamieniem w głowę, który prawdopodobnie doznał pęknięcia kości czaszki. Ranna miała zostać też jedna z funkcjonariuszek Straży Granicznej i jeden z żołnierzy. 

W czasie ataku w rejonie przejścia granicznego w Kuźnicy poważnie ranny został polski policjant

- Zachowanie strony polskiej jest całkowicie nieakceptowalne - oświadczył Ławrow na konferencji prasowej w Moskwie. Jak dodał chodzi o użycie "gazu łzawiącego i armatek wodnych oraz oddawanie strzałów nad głowami migrantów w kierunku Białorusi".

Prezydent Rosji, Władimir Putin, informował wcześniej, że jest gotów wystąpić w roli mediatora między Mińskiem a Brukselą ws. kryzysu na granicy Unii Europejskiej. Zaprzeczał jednocześnie, jakoby Rosja ponosiła jakąś odpowiedzialność za kryzys na granicy.

Czytaj więcej

Kuźnica: Imigranci atakowali polskich funkcjonariuszy. Policjant ranny

Od rana 8 listopada polskie władze alarmowały, że rozpoczyna się największa jak dotąd próba sforsowania siłą polskiej granicy, w związku ze zmierzaniem w stronę granicy tysięcy imigrantów. Grupy imigrantów miały być sformowane przez białoruskie władze, choć z pojawiających się później doniesień wynikało, że marsz na granicę był oddolną inicjatywą imigrantów. W poniedziałek po południu doszło do siłowych prób przekroczenia polskiej granicy, udaremnionych jednak przez polskie siły bezpieczeństwa.

Według informacji Radia Białystok z wieczora, 9 listopada, dwie kilkudziesięcioosobowe grupy imigrantów siłowo sforsowały granicę Polski. Informacje te potwierdził szef MON, Mariusz Błaszczak. W kolejnych dniach takie próby organizowane przez grupy od kilkudziesięciu do nawet kilkuset osób były podejmowane regularnie.

W związku z sytuacją w rejonie przygranicznym stan wyjątkowy na swojej granicy z Białorusią wprowadziła, 9 listopada, Litwa.

Na granicy Polski z Białorusią od 2 września obowiązuje stan wyjątkowy w związku ze zwiększoną presją migracyjną na granicę Polski na tym jej fragmencie. Presja ma być efektem wojny hybrydowej prowadzonej przez władze Białorusi, które sprowadzają na terytorium swojego kraju imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, a następnie ułatwiają im przedostanie się na granicę z Polską, a także granice z Litwą i Łotwą. Działania te są odpowiedzią reżimu w Mińsku na sankcje nałożone na Białoruś przez UE.

W związku z sytuacją na granicy rząd podjął decyzję o budowie wysokiej na 5,5 metra zapory na granicy. Zapora ma powstać do połowy 2022 roku. 12 listopada decyzję o budowie ogrodzenia na granicy z Białorusią podjęła Łotwa. Z kolei Ukraina, w związku z kryzysem migracyjnym, skierowała na swoją granicę z Białorusią 8,5 tysiąca dodatkowych żołnierzy i funkcjonariuszy straży granicznej.

Polski rząd podjął też działania dyplomatyczne w krajach, z których pochodzą imigranci docierający do Polski. W ich wyniku m.in. w Iraku zamknięto konsulaty Białorusi w Bagdadzie i Irbilu. Ponadto po rozmowach prowadzonych ze stroną turecką, wobec groźby unijnych sankcji, którymi mogłyby zostać objęte linie lotnicze Turkish Airlines, biletów na samoloty latające z tureckich lotnisk do Mińska, nie tylko linii Turkish Airlines, ale i białoruskiej Belavii, nie mogą już kupować obywatele Iraku, Syrii i Jemenu.

15 listopada imigranci koczujący w pobliżu zamkniętego przejścia granicznego w Kuźnicy Białostockiej przenieśli się w bezpośrednie sąsiedztwo przejścia. Polskie służby obawiają się, że imigranci podejmą próbę siłowego przełamania granicy.

We wtorek, w rejonie przejścia granicznego w Kuźnicy, doszło do ataku koczujących po białoruskiej stronie imigrantów na ogrodzenie na granicy i polskich funkcjonariuszy strzegących granicy. Imigranci rzucali w polskich funkcjonariuszy kamieniami, butelkami i przedmiotami, które przypominały granaty hukowe. Polscy funkcjonariusze odpowiedzieli użyciem gazu łzawiącego i armatek wodnych.

W czasie ataku, który zakończył się przed 13, poważnie ranny został policjant trafiony kamieniem w głowę, który prawdopodobnie doznał pęknięcia kości czaszki. Ranna miała zostać też jedna z funkcjonariuszek Straży Granicznej i jeden z żołnierzy. 

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Dyplomacja
Ambasadora Rosji nie ma obecnie w Polsce. Siergiej Andriejew wyjechał
Dyplomacja
Wiceszef MSZ: Ambasador Rosji wiedział, że zostanie obsztorcowany, zdezerterował
Dyplomacja
Kryzys w relacjach USA z Izraelem. Netanjahu w ostatniej chwili odwołuje wizytę
Dyplomacja
Rosyjska rakieta nad Polską. Ambasador Rosji nie stawił się w MSZ. Jak to tłumaczy?
Dyplomacja
Ambasador Rosji wezwany przez polski MSZ. Nie przyszedł. Jest oświadczenie