Do trwającej od kilku dni batalii dyplomatycznej pomiędzy Budapesztem a Kijowem włączył się wiceprzewodniczący rządzącej partii Fidesz i zaraz szef kancelarii węgierskiego premiera Gergely Gulyás. Węgry, cytował go dziennik „Magyar Nemzet", nadal będą blokować wszelkie rozmowy dotyczące przystąpienia Ukrainy do NATO. Mówił też o ograniczeniu używania języka ojczystego Węgrów na ukraińskim Zakarpaciu i przypominał o przegłosowanej jeszcze w 2017 r. przez ukraiński parlament nowelizacji ustawy o oświacie, która od tamtej pory stała się kością niezgody w relacjach węgiersko-ukraińskich. – Wyobraża pan sobie, żeby jakaś mniejszość narodowa w Polsce nie mówiła po polsku? Tak właśnie to wygląda na Zakarpaciu, są rejony, gdzie nie mówi się po ukraińsku w ogóle – tłumaczy czołowy ukraiński politolog Wołodymyr Fesenko. Przypomina, że tym razem nie poszło o język, lecz o gaz.
Węgry podpisały ostatnio 15-letnią umowę gazową z Gazpromem (z możliwością renegocjacji po dziesięciu latach) na dostawę 4,5 mld m sześć. rocznie gazu z pominięciem Ukrainy. Dotrze tam nowym gazociągiem Turk Stream przez Serbię, a niewielką część Węgry będą odbierać na granicy z Austrią (możliwe że przez Nord Stream). W Kijowie nie mają wątpliwości, że warunkiem Rosji było wykluczenie z umowy ukraińskiego tranzytu.
Czytaj więcej
Ministerstwo spraw zagranicznych Węgier wezwało we wtorek ambasadora Ukrainy, w związku z zapowiedzią zwrócenia się przez Kijów do Komisji Europejskiej o ocenę zgodności nowej węgiersko-rosyjskiej umowy gazowej z prawem europejskim w dziedzinie energetyki.
Dlatego po ujawnieniu szczegółów umowy reakcja Kijowa była bardzo nerwowa: „Wyłącznie polityczna, ekonomicznie nieuzasadniona decyzja, podjęta po myśli Kremla i uderzająca w interesy Ukrainy i ukraińsko-węgierskie relacje". Kijów zapowiedział złożenie skargi do Komisji Europejskiej. W proteście wycofał się ze spotkania ukraińsko-węgierskiej komisji gospodarczej, do którego miało dojść 29–30 września w Budapeszcie. Do ukraińskiego MSZ wezwano też ambasadora Węgier.
– Rosyjska strategia polega na tym, by doprowadzić do całkowitego wstrzymania tranzytu gazu przez Ukrainę po upływie umowy tranzytowej 2024 r. Węgry, godząc się na sprowadzanie surowca trasą dłuższą o tysiące kilometrów, otwarcie plują nam w twarz i pomagają Rosjanom w realizacji ich strategii – mówi „Rzeczpospolitej" Wołodymyr Fesenko. – Węgry są jedynym krajem w UE, który regularnie dopuszcza się nieprzyjaznych działań pod adresem Ukrainy. Poza tym blokuje wszelkie spotkania Kijowa z NATO. To problem dla nas na długie lata – dodaje.