– Ja chcę służyć Polsce. Jestem politykiem już od 15 lat, w Ministerstwie Zdrowia jestem od roku i myślę, że jest moja praca dobrze oceniana i cieszę się, że tak jestem postrzegany. Aczkolwiek ja jestem z natury człowiek stworzony do pracy, więc jakie stanowisko dostanę, czy będzie widziana dalsza moja praca w Ministerstwie Zdrowia, wszystko zależy od ewentualnego nowego ministra i od premiera - odpowiedział.
Dopytywany, dodał: – Każdy z nas ma pewnie jakieś ambicje w życiu. Ja myślę, że też mam. Nie wiem jakby do tego podeszła moja rodzina, bo na razie jest dość sceptycznie do tego nastawiona. Ale ja jestem stworzony do pracy. Jeżeli będzie wola pana premiera, abym dalej pracował w Ministerstwie Zdrowia, to na pewno będę pracował.
Zdaniem Waldemara Kraski, druga fala koronawirusa na pewno przyjdzie "z okresem przeziębieniowym, okresem infekcyjnym". - Wiemy, że zmiana pogody na jesieni powoduje, że wiele osób ulega różnym infekcjom, dlatego będzie zwiększona liczba osób, które zgłaszają się z podobnymi objawami: to będzie gorączka, kaszel, złe samopoczucie i tutaj będzie wielka rola lekarzy rodzinnych - mówił wiceminister, odnosząc się do planu strategii, według której lekarze rodzinni będą mogli kierować pacjentów na testy na koronawirusa.
Wiceminister został też zapytany o klientów sklepów, którzy nie noszą maseczek ochronnych. Sprawę opisywała m.in. "Rzeczpospolita". Waldemar Kraska stwierdził, że w publicznych pomieszczeniach zamkniętych należy zasłaniać usta i nos, ponieważ każdy jest potencjalnym zagrożeniem dla pracowników sklepu i pozostałych klientów. Według Kraski, należy zwracać uwagę osobom nienoszącym maseczek w sklepach.
- Miałem taki przypadek, że zwróciliśmy uwagę w sklepie młodej osobie, która nie miała maseczki. Oczywiście wylała się wielka pretensja, o co nam właściwie chodzi. Sprzedawca także był bez maseczki, kierownik sklepu wzruszył tylko ramionami - mówił wiceminister. Pytany, czy wezwał sanepid, odparł: - Pojawił się sanepid.
- W tej chwili, w okresie epidemii, jeżeli nie stosujemy maseczek, to stwarzamy realne niebezpieczeństwo dla osoby, która jest z nami w pobliżu - dodał. Według niego, zasłanianie ust i nosa to podstawowa metoda na przerwanie transmisji poziomej wirusa.