Trzeci miesiąc z rzędu wzrósł obliczany przez BIEC - Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych wskaźnik przyszłej inflacji, który - jak podaje BIEC - z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem prognozuje ruchy cen towarów i usług konsumpcyjnych. Po ostatnim wzroście wskaźnik jest na poziomie takim, jak w połowie minionego roku.
Dziś o 14. Główny Urząd Statystyczny poda wstępne wyniki inflacji w styczniu. Ekonomiści oceniają, że tempo wzrostu cen było zbliżone do wyniku grudniowego.
Wówczas inflacja wyniosła 3,5 proc. w skali roku. Zdaniem analityków, w kolejnych miesiącach tempo wzrostu cen będzie się obniżać. Będzie to spowodowane głównie "efektem bazy" - pierwsze miesiące ubiegłego roku stały pod znakiem dużego wzrostu cen, spowodowanego w głównej mierze osłabieniem złotego i drożejącymi towarami z importu.
Jak prognozę wzrostu inflacji uzasadnia BIEC? "Ożywienie gospodarcze coraz bardziej sprzyja wzrostowi presji inflacyjnej. Również w najbliższym otoczeniu polskiej gospodarki inflacja od kilku miesięcy wzrasta. O ile w krajach Europy dotkniętych recesją popyt konsumpcyjny wyraźnie skurczył się w ciągu ostatniego roku i w 2009 r. pojawiła się krótkotrwała deflacja, o tyle w Polsce ograniczeniu uległo jedynie tempo wzrostu popytu konsumpcyjnego zaś tempo wzrostu cen pozostawało powyżej 3 proc." - napisała w komentarzu Maria Drozdowicz.
Według niej, styczniowy wzrost wskaźnika przyszłej inflacji jest związany z rosnącym wykorzystaniem mocy produkcyjnych w polskim przemyśle. Wśród firm już od połowy ubiegłego roku jest coraz mniej takich, które nie przewidują podwyżek cen swoich wyrobów. Wreszcie - pod koniec ubiegłego roku w firmach zaczęły rosnąć jednostkowe koszty wytwarzania. BIEC zwraca również uwagę na rosnące notowania dolara, które przyczyniają się do wzrostu cen surowców w przeliczeniu na złotego.