Ceny w lutym wzrosły o 0,3 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem, a inflacja liczona w skali roku wyniosła 3 proc. - poinformowało Ministerstwo Finansów.

Na cały rok - jak poinformował wiceminister finansów Ludwik Kotecki - resort finansów prognozuje średnioroczną inflację na poziomie około 2 proc. W połowie roku bowiem powinna ona spaść poniżej poziomu 2 proc. Szacunek ministerstwa finansów tylko nieznacznie różni się od prognoz banku centralnego. Zgodnie z opublikowanym w ubiegłym tygodniu przez Narodowy Bank Polski lutowym raportem o inflacji w tym roku ceny mogą wzrosnąć o 1,8 proc.

- Głównym czynnikiem obniżenia inflacji z odnotowanego w styczniu poziomu 3,6 proc. rok do roku, jest spadek dynamiki kosztów transportu - uważa Maja Goettig, główny ekonomista BPH. - Poza tym wpływ na jej obniżkę ma dalsze wyhamowywanie dynamiki cen użytkowania mieszkań i nośników energii. Jest to efekt niższej skali podwyżek cen energii i opłat związanych z mieszkaniem obecnie niż to miało miejsce przed rokiem.

Poza tym ekonomiści sądzą, że będziemy mieli także do czynienia ze stopniowym spowalnianiem tempa wzrostu cen żywności, za sprawą mocniejszego złotego i braku presji na wzrost cen w skali globalnej. - Przy tak wysokim bezrobociu, jak odnotowane obecnie - czyli 13,7 proc. trudno oczekiwać wysokiej konsumpcji - wyjaśni Piotr Kalisz, główny ekonomista CitiHandlowy. - Brak presji popytowej może spowodować spadek poziomu inflacji w lipcu nawet do poziomu 1,4-1,5 proc.

Zdaniem Kalisza nie ma też co liczyć na większe wsparcie polskiej gospodarki ze strony rządu, co także powstrzyma inflację. - Nie ma pieniędzy na większe wydatki, a to także jest czynnik hamujący ewentualny wzrost cen - tłumaczy ekonomista CitiHandlowy. Szacunki banku, podobnie jak resortu finansów i NBP - mówią więc, że średnioroczna inflacja raczej nie przekroczy 2 proc.