Kurs złotego dla nas jest bardzo ważny, aprecjacja kursu pomaga nam przezwyciężać inflację – mówił w miniony czwartek prezes NBP Adam Glapiński. Ogłoszona dzień wcześniej przez Radę Polityki Pieniężnej decyzja, aby obniżyć główną stopę procentową w Polce o 0,75 pkt proc., do 6 proc., pomimo inflacji czterokrotnie przewyższającej cel inflacyjny banku centralnego, pozbawiła NBP tego sojusznika. Polska waluta od kilku dni gwałtownie traci na wartości. To, że Glapiński deprecjację złotego bagatelizował, dało uczestnikom rynku finansowego dodatkowy bodziec do gry na jego osłabienie. Analitycy wskazują, że ruszyła spirala, którą może być trudno zatrzymać.
Wewnętrzny szok, kurs złotego w dół
We wtorek po południu euro kosztowało ponad 4,66 zł, ale wcześniej kurs ten przebił 4,69 zł. Wyżej był poprzednio w marcu br. Tymczasem tuż przed posiedzeniem RPP euro kosztowało niespełna 4,50 zł. To oznacza, że złoty osłabił się w kilka dni o 4 proc. – bardziej niż jakakolwiek inna spośród ponad 30 najważniejszych walut świata.
We wtorek osłabienie złotego wobec euro szło w parze z osłabieniem euro wobec dolara. To zależność typowa, więc deprecjację polskiej waluty można było teoretycznie wiązać z czynnikami globalnymi. Na notowania głównych walut największy wpływ mają obecnie chwiejne oczekiwania co do czwartkowej decyzji Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego. Uczestnicy rynku są podzieleni na tych, którzy sądzą, że wobec coraz wyraźniejszych oznak recesji w Niemczech frankfurcka instytucja pozostawi stopy procentowe bez zmian, oraz na tych, którzy oczekują podwyżki stóp.
Czytaj więcej
Radykalna i niespodziewana obniżka stóp procentowych miała być dla PiS przedwyborczym złotym strzałem. Niestety, strzał był niezbyt celny, a polska waluta leży.