To nie jest rok przyjazny dla naszych kieszeni. Będą drenowane na różne sposoby.
Podatek inflacyjny
Cichy zabójca budżetów domowych. Pustoszy je od wielu miesięcy. Każdego dnia. Płacimy go w formie podatków od rosnących cen towarów i usług. W ciągu ostatniego roku wyjął z naszych kieszeni dodatkowo blisko 20 proc. W 2023 r. nadal będzie to robił. Nawet jeśli trochę wolniej będzie rósł, wciąż będzie bardzo dotkliwy. Posiadacze kredytów zapłacą go niejako podwójnie, bo wyższa inflacja podbiła przecież stopy procentowe. W ślad za nimi w górę poszły raty kredytów, ale także pożyczek, leasingu.
Czytaj więcej
Polacy najbardziej boją się rosnącej inflacji i dalszej utraty wartości pieniądza, a także kolejnych podwyżek cen. Najmniej obaw wywołuje spadek cen nieruchomości.
VAT i akcyza
Z końcem zeszłego roku wygasły ważne elementy tarcz antyinflacyjnych. Wydawało się, że najpoważniejszą zmianą taką, która będzie rzutować na ceny wszystkich towarów i usług, będzie podwyżka VAT na paliwa. Od Nowego Roku w miejsce obniżonej stawki 8-proc. wróciła stara 23-proc. I stał się cud, bo ceny na stacjach paliw ani drgnęły. Okazało się, że przez wiele miesięcy mimo obniżki VAT za benzynę i olej napędowy płaciliśmy tak, jak by jej nie było. Nadpłatę, blisko złotego na litrze, zgarniały koncerny paliwowe. Dodatkowo podbijało to inflację.
Z zera do 23 proc. wzrósł z początkiem roku VAT na dostawy gazu ziemnego, a z 5 do 23 proc. na dostawy energii elektrycznej oraz energii cieplnej. Rząd przewidział wprawdzie działanie łagodzące skutki tych podwyżek, ale rachunki za prąd i ogrzewanie i tak idą w górę. Nowe właśnie trafiają do właścicieli domów i mieszkań. Przedsiębiorcy ulg nie mają. Zamyka się coraz więcej firm, sklepów, barów i restauracji, punktów usługowych. Przez biznes przechodzi kosztowe tsunami.