Amerykańscy pracodawcy stworzyli w maju zaledwie 38 tys. etatów (poza rolnictwem) - mówią opublikowane w piątek po południu oficjalne statystyki Departamentu Pracy.
Średnia szacunków analityków mówiła o tym, że przybyło wówczas 160 tys. etatów. Tak słabego wyniku nikt się nie spodziewał. Departament Pracy zrewidował również w dół statystyki za kwiecień. Okazało się, że przybyło wówczas nie 160 tys. etatów a 123 tys.
Zaskakująco kiepskie dane z USA uderzyły w nastroje na rynkach. Zwyżki na większości europejskich giełd ostro wyhamowały. Dolar w ciągu kilku minut od opublikowania statystyk z rynku pracy stracił ponad 1 proc. do euro i funta brytyjskiego. Cena złota skoczyła w tym czasie o blisko 2 proc. do 1230 dol. za uncję. O ile do niedawna spora część inwestorów spodziewała się podwyżki stóp procentowych w USA już w czerwcu, to za sprawą kiepskich danych z rynku pracy wracają obawy o kondycję gospodarczą USA. Co prawda stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych spadła w maju do 4,7 proc., to szczegółowe dane wskazują na szerokie spowolnienie wzrostu zatrudnienia w amerykańskim przemyśle, budownictwie i górnictwie.
- To zniweluje optymizm dotyczący ożywienia w drugim kwartale. Jeśli wzrost gospodarczy osłabnie, będzie to sygnał, że gospodarka USA jest nieco bardziej krucha niż myśleliśmy. Pojawią się znaki zapytania dotyczące drugiej połowy roku - twierdzi Thomas Costerg, ekonomista z banku Standard Chartered.