Dane GUS są jednoznaczne: inflację napędzają obecnie przede wszystkim zjawiska o charakterze globalnym, przede wszystkim zaś wzrost cen surowców energetycznych i rolnych. W rezultacie w Polsce ceny towarów konsumpcyjnych wzrosły we wrześniu o 5,6 proc. rok do roku, najbardziej od co najmniej 2018 r. (wcześniej GUS nie podawał tej informacji), po zwyżce o 5,1 proc. w sierpniu. Jeszcze na przełomie 2020 i 2021 r. inflacja towarowa wynosiła około 1 proc. Ceny usług konsumpcyjnych wzrosły we wrześniu o 6,6 proc. rok do roku, tak jak w sierpniu i wyraźnie mniej, niż jeszcze pod koniec ub.r.
Do przyspieszenia rocznej inflacji we wrześniu przyczynił się przede wszystkim większy niż w sierpniu wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych. Towary z tej kategorii podrożały 4,4 proc. rok do roku, najbardziej od czerwca 2020 r., po 3,9 proc. miesiąc wcześniej. Ceny samej żywności wzrosły o 4,2 proc. rok do roku, przy czym najbardziej podrożało mięso drobiowe (o 17,5 proc. rok do roku) i tłuszcze roślinne (o 11 proc.).
Stopy procentowe w Polsce są zdecydowanie zbyt niskie
W najbliższym czasie inflacja sięgnie 7 proc. Podwyżki stóp procentowych tego nie zmienią, ale i tak są konieczne. Stopy już przed pandemią były bowiem za niskie – uważa Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.
Wyraźnie, do 7,3 proc. rok do roku z 6,6 proc. w sierpniu, przyspieszył też wzrost cen nośników energii dla gospodarstw domowych. Tak dużych podwyżek cen gazu i prądu nie było już od 2012 r. Ponownie, pomimo coraz wyższej bazy odniesienia sprzed roku, przyspieszył też wzrost cen paliw do prywatnych środków transportu. Podrożały one we wrześniu o 28,6 proc. rok do roku, po 28 proc. w sierpniu.
Ekonomiści szacują, że tzw. inflacja bazowa, nie obejmująca cen energii i żywności, przyspieszyła we wrześniu do 4,2 a nawet 4,3 proc., z 3,9 proc. w sierpniu (oficjalne dane poda w poniedziałek NBP). Przed wstępnym szacunkiem CPI analitycy oceniali przeciętnie, że inflacja bazowa nawet nieco zmalała, do 3,8 proc.