Płace rosną coraz wolniej

Wynagrodzenia w firmach wciąż wyższe niż rok temu, ale spada zatrudnienie. Produkcja według ekonomistów w kwietniu była o 10 proc. niższa niż przed rokiem

Publikacja: 19.05.2009 22:32

Płace rosną coraz wolniej

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Im szybciej płace przestaną tak rosnąć, tym większe jest prawdopodobieństwo tego, że mniej osób straci w tym roku pracę – ocenia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jankowiak wie, że jego stwierdzenie nie ucieszy pracujących, ale dla całego rynku pracy w tym roku najbezpieczniejszy byłby wzrost płac poniżej inflacji, czyli na poziomie 2 – 3 proc. – Wtedy udałoby się zahamować wzrost bezrobocia.

Główny Urząd Statystyczny podał dane na temat wynagrodzeń i zatrudnienia w firmach zatrudniających ponad dziewięć osób. Wciąż zarabiamy nominalnie więcej niż rok temu, bo przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w kwietniu 3294,76 zł i było o 4,8 proc wyższe niż rok temu (ekonomiści liczyli na 4,6 proc.). To jednocześnie o 1,1 proc. mniej niż w marcu. Przeciętna płaca w kwietniu była o niespełna 38 zł niższa niż w marcu, ale o prawie 150 zł wyższa niż rok temu.

Statystyki wyglądają zdecydowanie gorzej po uwzględnieniu inflacji. – W kwietniu po raz pierwszy od ponad czterech lat mieliśmy do czynienia z ujemną realną dynamiką funduszu płac, która wyniosła minus 0,6 proc. rok do roku wobec 1 proc. w marcu. To jest zły sygnał dla popytu konsumpcyjnego w najbliższych miesiącach – podkreśla Adam Czerniak, ekonomista Invest Banku.

Z tych samych danych GUS wynika, że liczba osób zatrudnionych w firmach przemysłowych zatrudniających co najmniej dziewięć osób w kwietniu zmniejszyła się do 5,3 mln i jest o 1,4 proc. niższa niż rok temu (analitycy prognozowali spadek o 1,5 proc.). Konsekwencją takich danych jest to, że w zeszłym miesiącu było w kraju więcej osób biernych zawodowo i bezrobotnych niż pracujących.

- Tak naprawdę nie wiemy, czy przedsiębiorcy rzeczywiście nadal podnoszą wynagrodzenia, czy ten wzrost to efekt zwolnienia z pracy najniżej zarabiających, a tym samym "samoistnego" wzrostu przeciętnych wynagrodzeń – zauważa Maciej Bukowski, szef Instytutu Badań Strukturalnych i jeden z doradców ekonomicznych premiera Donalda Tuska. Według Bukowskiego dla oceny głębokości kryzysu w Polsce w tym roku ważne będą informacje o PKB za pierwszy kwartał 2009 r. (GUS poda je 29 maja). – Te dane będą bardziej czytelne niż dane o cenach produktów i o produkcji przemysłowej. Tu rzeczywisty obraz mogą zaburzać zmiany cen zapasów – dodaje ekonomista.

Dziś GUS ogłosi, co działo się w kwietniu z produkcją przemysłową. Średnia z prognoz ekonomistów zakłada 10-proc. spadek produkcji przy blisko 6 proc. wzroście jej cen.

Zdaniem Bukowskiego dynamika PKB za pierwszy kwartał będzie "mimo wszystko niezła", czyli dodatnia względem poprzednich trzech miesięcy. Ale Janusz Jankowiak obawia się, że nawet jeśli tak się stanie, to nie będzie to dobra wiadomość dla ministra finansów i stanu finansów publicznych. – Byłby to wynik niskiej wartości złotego względem innych walut i tego, że bardziej opłacało się eksportować, niż importować – podkreśla Jankowiak.

Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, obawia się, że kolejne miesiące na rynku pracy mogą być jeszcze gorsze niż te ostatnie. – Bezrobocie może bardzo wzrosnąć – podkreśla Rybiński. Nie chce szacować o ile, bo – jak twierdzi – "wszystkie modele obliczeniowe w tym kryzysie się popsuły". Ale zaznacza, że wciąż istnieje ryzyko spadku PKB w czwartym kwartale.

Według Rybińskiego w tym roku na realne podwyżki mogą liczyć tylko najbardziej potrzebni, kluczowi pracownicy: – Pozostali być może utrzymają realną wartość zarobków, ale najprawdopodobniej ją utracą.

Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, szacuje, że w tym i w przyszłym roku stopa bezrobocia może wzrosnąć po ok. 2 – 3 pkt proc. wobec 11 proc. szacowanych przez resort pracy w kwietniu. Przypomina, że przy poprzednim spowolnieniu gospodarki z początku tej dekady najbardziej obniżyły się warunki życia rodzin pracujących, a najmniej niepracujących i pobierających świadczenia. – Teraz też Polska podzieli się na pracującą i nie. Ze względu na nasze prawo i zasady waloryzacji najbardziej chronieni są emeryci i renciści, a najmniej pracownicy – dodaje Gomułka.

Im szybciej płace przestaną tak rosnąć, tym większe jest prawdopodobieństwo tego, że mniej osób straci w tym roku pracę – ocenia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jankowiak wie, że jego stwierdzenie nie ucieszy pracujących, ale dla całego rynku pracy w tym roku najbezpieczniejszy byłby wzrost płac poniżej inflacji, czyli na poziomie 2 – 3 proc. – Wtedy udałoby się zahamować wzrost bezrobocia.

Główny Urząd Statystyczny podał dane na temat wynagrodzeń i zatrudnienia w firmach zatrudniających ponad dziewięć osób. Wciąż zarabiamy nominalnie więcej niż rok temu, bo przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w kwietniu 3294,76 zł i było o 4,8 proc wyższe niż rok temu (ekonomiści liczyli na 4,6 proc.). To jednocześnie o 1,1 proc. mniej niż w marcu. Przeciętna płaca w kwietniu była o niespełna 38 zł niższa niż w marcu, ale o prawie 150 zł wyższa niż rok temu.

Dane gospodarcze
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Dane gospodarcze
Małe chwile radości dla kredytobiorców walutowych. Stopy procentowe w dół
Dane gospodarcze
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Dane gospodarcze
Dług publiczny Polski pobił kolejny rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Dane gospodarcze
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński