W minionym tygodniu szef Zarządu rezerwy Federalnej USA Ben Bernanke powiedział, że gospodarka USA wykazuje wczesne oznaki stabilizacji. W ciągu ostatnich dziewięciu dni indeksy Dow Jones i S&P zyskały ponad 11 proc. To głównie efekt lepszych od oczekiwań wyników spółek (choć nie brakowało rozczarowań, takich jak Microsoft czy Amazon). Dobre nastroje graczy za oceanem wyostrzają ich apetyt na ryzykowne inwestycje, co wspiera notowania na giełdach rynków wschodzących.
Od początku tego roku inwestorzy wpłacili już 32 mld dolarów do funduszy dedykowanych tym rynkom. Również w Polsce po trwającym od września zeszłego roku do marca 2009 r. odpływie zagranicznego kapitału trend się odwrócił. Tylko w ostatnich pięciu dniach na giełdy rynków wschodzących popłynęło 2,4 mld dolarów. Największe pieniądze są lokowane w funduszach dedykowanych rynkom azjatyckim (z wyłączeniem Japonii). – Wciąż jesteśmy pozytywnie nastawieni do chińskiego rynku akcji, bo będzie to jeden z dwóch krajów w Azji, którego wzrost PKB utrzyma się na poziomie 8 proc. – powiedział w telewizji Bloomberg Daphne Roth, szef azjatyckich rynków wschodzących w ABN Amro Private Bank.
W ostatnich dniach indeks giełdy w Hongkongu zyskał ponad 6 proc. Jednak najlepiej zachowywały się giełdy w naszym regionie. Miniony tydzień rumuński parkiet zakończył nawet dwucyfrowym wzrostem. Jedną z przyczyn lepszego zachowania m.in. polskiej giełdy były umacniające się waluty z naszego regionu.
Skala ostatnich zwyżek z pewnością zwiększa ryzyko silnej korekty. Dane z gospodarek nie uzasadniają aż tak silnych ruchów indeksów w górę. Na powtórkę takiego rajdu, zdaniem analityków, nie powinniśmy liczyć w najbliższych dniach.
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora