"Otrzymaliśmy w piątek wieczorem list od władz Hiszpanii informujący o zawieszeniu wolnego przepływu w stosunku do pracowników z Rumunii" - poinformowała w poniedziałek na konferencji prasowej rzeczniczka KE Chantal Hughes. Zaznaczyła, że obecne prawo unijne nie wyklucza możliwości zawieszenia swobody poruszania pracowników w UE, ale wyłącznie pod pewnymi warunkami: rząd kraju podejmującego decyzję o zawieszeniu swobody musi udowodnić, że napływ pracowników powoduje ryzyko znacznego zachwiania równowagi na rynku pracy.
Jak zaznaczyła Hughes, KE wciąż bada wniosek Hiszpanii i nie jest wstanie powiedzieć w tej chwili czy decyzja władz hiszpańskich jest odpowiednio uzasadniona.
"Zawieszenie swobody ruchu pracowników nie jest niemożliwe (...) Każdy kraj ma prawo jednostronnie zdecydować o zawieszeniu swobody ruchu pracowników w wyjątkowych okolicznościach i z efektem natychmiastowym" - powiedziała Hughes. Podkreśliła jednak, że taka decyzja może być podjęta jedynie w okresie przejściowym, określonym przez traktat akcesyjny, w którym państwa UE maja prawo ograniczyć dostęp do swoich rynków pracy obywatelom z nowych państw członkowskich.
Podobnie jak wcześniej Polska (która na pełne otwarcie rynków pracy państw członkowskich UE czekała do maja br.) Rumunia i Bułgaria są wciąż objęte okresem przejściowym. Obecnie około 10 krajów UE korzysta z prawa do ograniczenia dostępu do rynku pracy dla obywateli obu tych krajów, które przystąpiły do UE w 2007 roku. Dla obydwu okres przejściowy upływa w 2013 roku.
Hiszpania była państwem, które postanowiło w pełni otworzyć swój rynek pracy, pomimo okresu przejściowego. Jednak zdecydowała się na jego ponowne zamknięcie z powodu pogarszającej się sytuacji na rynku pracy.