Z najnowszych danych przedstawianych w serwisie Worldometers wynika, że każdego dnia notuje się ponad pół miliona nowych przypadków COVID-19. Ponieważ w wielu krajach , podobnie jak w Polsce, testowanie w kierunku zakażenia koronawirusem ograniczono do minimum, liczbę tę należałoby pomnożyć dwu – lub trzykrotnie.
Z ostatnich danych polskiego Ministerstwa Zdrowia wynika, że liczba zachorowań rośnie. Od 21 do 24 czerwca wykres ani razu nie znalazł się poniżej 300 przypadków. Wyniki te pochodzą jedynie z testów wykonanych w szpitalu czy przychodni, które są rejestrowane w oficjalnym systemie. Nikt nie wie, ile przypadków Covidu diagnozowanych jest w prywatnie, a ile nie jest wykrywanych w ogóle, bo chorzy nie przeprowadzają badań.
Podejrzewa się, że za ponad połowę tych zachorowań może odpowiadać jedna z trzech najnowszych mutacji wariantu Omikron: BA.4, BA.5 oraz BA.2.12.1, która wyewoluowała z BA.2. Wszystkie zostały zidentyfikowane w tym roku i dały się poznać jako wyjątkowo zakaźne i oporne na istniejące szczepionki. Badacze, analizujący przypadki zachorowań, zauważyli też, że mutacje te sprawnie omijają odpowiedź odpornościową także u osób, które przechorowały COVID-19 - pisze Onet.
"Obawa polega na tym, że wydaje się, iż są to kolejne wysoce zakaźne warianty, które wydają się być lepsze w unikaniu odporności na wcześniejsze zakażenie i odporności wywołanej szczepionką. Nawet więc wcześniejsza infekcja wywołana Omikronem może nie działać ochronnie" – mówi prof. Matthew Fox, epidemiolog z Uniwersytetu Bostońskiego.
Nie ma się co łudzić, że SARS-CoV-2 w cudowny sposób zniknie. Mimo doświadczenia ponad dwóch lat pandemii, wirus wciąż okazuje się szybszy i sprytniejszy od naukowców, muszą więc przyglądać mu się nadal bardzo uważnie, udoskonalać szczepionki i leki.