– Ten budżet jest nie tylko prospołeczny, to także potężny impuls prorozwojowy – podkreślała Teresa Czerwińska, minister finansów, przedstawiając plan finansowy państwa na 2019 r. To, że jest on prospołeczny, nikt nie ma wątpliwości, bo wydatki na politykę społeczną rzeczywiście dynamicznie rosną już od kilka lat. „Rzeczpospolita" sprawdziła jednak, czy jest także prorozwojowy.

Okazuje się, że niekoniecznie. To znaczy owszem, nominalna wartość wydatków mogących pobudzić gospodarkę czy wspierających kapitał społeczny w dłuższym okresie wyraźnie rośnie w porównaniu z poprzednimi latami. Jednak ich udział w wydatkach kasy państwa ogółem utrzymuje się na podobnym poziomie.
W naszej analizie wzięliśmy pod uwagę takie budżetowe pozycje, jak transport i łączność, oświata (łącznie z subwencją oświatową), szkolnictwo wyższe, nauka, ochrona zdrowia i kultura. W wyborze opieraliśmy się na opracowaniu dotyczącym klasyfikacji wydatków rozwojowych przygotowanym na potrzeby strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju (choć nie wszystkie typy wydatków z tego opracowania udało się nam uwzględnić). W sumie na te cele rząd zamierza w 2019 r. przeznaczyć 93,4 mld zł, czyli 6,4 proc. więcej niż plany na 2018 r. I aż o prawie 20 proc. więcej, niż zakładał budżet na 2015 r., czyli ten w całości przygotowany przez poprzedni rząd – koalicji PO–PSL.
W porównaniu z całością budżetu wydatki rozwojowe ujęte w naszym zestawieniu to ok. 22,4 proc. To ciut więcej niż w rok wcześniej (w 2018 r. – 22,1 proc.), ale trochę mniej niż w 2015 r. (23,1 proc.). Podobnie przedstawia się też sytuacja, jeśli za wydatki rozwojowe uznamy tylko te na inwestycje i te współfinansujące projekty unijne. Te nominalnie wzrosły do 32,8 mld zł, ale ich udział delikatnie spadł w ostatnich latach.