22 marca Nafta Polska, prowadząca ich prywatyzację, dostała od PCC SE zmodyfikowane stanowisko dotyczące transakcji, które będzie teraz analizować. Dotychczasowe negocjacje z PCC na zasadzie wyłączności trwały od 4 lutego do 22 marca. Potencjalny inwestor uzyskał przedłużenie okresu negocjacji warunków transakcji na zasadzie wyłączności do 12 kwietnia 2010 r.
Taki obrót zdarzeń oznacza, że szanse na podpisanie ostatecznej umowy prywatyzacyjnej pojawią się w maju lub czerwcu.
Jednak nawet wtedy Skarb Państwa będzie musiał znacznie dłużej poczekać na pieniądze. Być może aż do przyszłego roku. Chodzi o to, że na sprzedaż wystawiono m.in. akcje należące do Nafty Polskiej, która jest spółką w likwidacji. Obowiązują ją więc odrębne przepisy, które mogą znacznie wydłużyć proces przekazywania pieniędzy do MSP.
"Rz" informowała wcześniej, że niemiecka grupa, która ma wyłączność na rozmowy w sprawie kupna zakładów azotowych z Tarnowa i z Kędzierzyna, oferuje za nie znacznie mniej niż w 2006 r., kiedy była bardzo bliska ich zakupu. Za pierwszą z tych firm płaci także mniej, niż wynosi jej giełdowa wycena (druga nie jest notowana na GPW). W 2006 r. grupa PCC oferowała za 80 proc. firmy z Tarnowa 365,8 mln zł. Ponadto zobowiązywała się do wielkich inwestycji, których wartość miała sięgnąć 500 mln zł. Pracownikom zaproponowała bogaty pakiet socjalny (m.in. po 10 tys. zł jednorazowej premii dla każdego i wieloletnie gwarancje zatrudnienia).
Za taki sam pakiet akcji zakładów z Kędzierzyna płaciła 100 mln zł, a gwarancja inwestycji sięgała 360 mln zł. W ramach pakietu socjalnego dla załogi zaproponowała jednorazową premię w wysokości 6 tys. zł na osobę.