- Chcemy wprowadzenia podatku od transakcji finansowych. Polska będzie o oto zabiegać podczas negocjowania siedmioletniego budżetu Unii Europejskiej – poinformował Krzysztof Sajdak z Ministerstwa Finansów
Idea wprowadzenia podatku od transakcji finansowych wypłynęła ostatnimi czasy na fali kryzysu zadłużenia. Pomysłodawcy nowej daniny, że nie obciąża ona konsumpcji, tak jak to jest w przypadku VAT. To sprawia, że podatek nie będzie tak mocno uderzał w najbiedniejsze kraje UE.
Koncepcji kategorycznie sprzeciwia się Wielka Brytania. Brytyjczycy obawiają się, że wprowadzenie obciążenia najmocniej uderzy w londyńskie City, będące największym we Wspólnocie centrum finansjery.
Wprowadzenie nowego podatku będzie zaledwie częścią negocjacji dotyczących budżetu UE na lata 2014-2020. Krzysztof Sajdak przewiduje, że przedmiotem bardzo trudnych rozmów staną się upusty w składce wynegocjowane przed laty przez 5 bogatych krajów członkowskich. Wielkie emocje w Unii zawsze budził tak zwany rabat brytyjski. Za jego sprawą Wielka Brytania płaci o 27 proc. mniej, Holandia o 22 proc., a Polska przeciwnie- wyrównuje ten ubytek i płaci o 10 proc większą składkę. Zamożne kraje członkowskie nie będą jednak chciały oddać swoich rabatów. Oszczędności chcą szukać w ograniczaniu funduszy pomocowych, które najszerzej płyną do Polski.
Podatek od transakcji finansowych nie jest nową koncepcją. Jako pierwsze z takiej formy opodatkowania chciały skorzystać organizacje charytatywne, które postulowały o wprowadzenie tzw. „podatku Robin Hooda". Metoda zbierania pieniędzy jest ta sama. Różni się tylko cel. Jak tłumaczy na swoim serwisie Polska Akcja Humanitarna wprowadzenie daniny w wysokości 0,05 proc. na wszystkie transakcje może przynieść około 400 mld dol na całym świecie, a wprowadzony tylko w krajach Unii Europejskiej przyniósłby 210 mld dol.