Oczekiwania płacowe sfery budżetowej rosną. Tylko w ostatnich dniach na ulicach protestowali urzędnicy administracji publicznej, nauczyciele, pracownicy sądów czy pracownicy medyczni.
– Te oczekiwania wydają się w pełni uzasadnione. Na Radzie Dialogu Społecznego strona pracodawców poparła wzrost funduszu płac w sferze budżetowej o co najmniej wskaźnik inflacji – komentuje Paweł Wojciechowski z Pracodawców RP.

Oprócz wysokiej inflacji, sięgającej już 6 proc., uzasadnień konieczności podwyżek dla szeregowych pracowników mogą być też decyzje polityków o ogromnych 40–60 proc. podwyżkach dla decydentów najwyższego szczebla (np. prezydenta, premiera i samorządowych włodarzy) i posłów. – Natomiast fundusz płac dla urzędników administracji jest praktycznie zamrożony od 2009 r. – podkreśla Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich. Od tego czasu tylko w kilku budżetach ten fundusz odmrażano, a pracownicy dostawali podwyżki na zasadzie uznaniowej. Do niektórych grup pracowniczych, np. w resortach siłowych, kierowane są też specjalne programy modernizacyjne, choć nie zmienia to faktu, że wynagrodzenia np. w powiatowych komendach policji są śmiesznie niskie.
– Jeśli państwo chce budować efektywnie działające instytucje publiczne i świadczyć usługi wysokiej jakości, musi odpowiedzieć na rosnące oczekiwania płacowe pracowników. Bez odpowiednich wynagrodzeń z budżetówki będą odchodzić specjaliści, o których konkuruje rynek prywatny. Zresztą to się już dzieje – podkreśla Kozłowski.