BGŻ do tej pory nie widniał na liście priorytetowych projektów prywatyzacyjnych na 2010 r., ale resort skarbu nie wyklucza, że będzie chciał sprzedać akcje banku jeszcze w tym roku. To wszystko to efekt ambitnego celu pozyskania 25 mld zł przychodów z prywatyzacji. Wszystko zależy od tego, czy uda się porozumieć z potencjalnym nabywcą.

– Jeśli nie uda się sprzedać posiadanych 37,2 proc. akcji BGŻ na rzecz holenderskiego Rabobanku lub innego inwestora strategicznego, to wówczas można się spodziewać oferty publicznej banku w 2011 r. – mówi „Rz” Joanna Schmid, wiceminister skarbu. – Trwają w tej chwili rozmowy z inwestorami z branży, w tym z Rabobankiem. Ale testujemy też apetyt na akcje banku na rynku kapitałowym – dodaje wiceminister. Do tej pory holenderski bank twierdził, że jest zainteresowany odkupieniem akcji BGŻ od Skarbu Państwa. Rozmowy w tej sprawie trwały od jesieni 2008 roku. Przerwał je kryzys.

[wyimek][srodtytul]0,8 mld zł[/srodtytul] co najmniej tyle może uzyskać rząd ze sprzedaży pakietu BGŻ [/wyimek]

Holendrom, którzy co prawda mają kontrolę nad BGŻ, zależy na odkupieniu akcji od rządu, a nie na wpuszczaniu mniejszościowego akcjonariusza. Ta grupa finansowa nie potrzebowała państwowego wsparcia finansowego ze względu na kryzys. Jak twierdzą analitycy, Rabo ma pieniądze. Stać ich także na przejęcie wystawionego na sprzedaż pakietu akcji Banku Zachodniego WBK. Niewykluczone, że rozmowy z inwestorem przyspieszyły w związku z pomyślnym finałem sprawy PZU – Rabobank jest głównym udziałowcem Eureko.

Jak dowiedziała się „Rz”, minister skarbu Aleksander Grad w przyszłym tygodniu znów jedzie do USA, gdzie będzie po raz kolejny prezentował inwestorom polską ofertę prywatyzacyjną.