– Matryca VAT wróci, i to bardzo szybko. Może jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego – powiedział premier Mateusz Morawiecki dziennikarzom na nieformalnym spotkaniu.
To dobra informacja dla tych firm (i ich klientów), które zgodnie z propozycją zmiany stawek VAT mogłyby sprzedawać swoje produkty i usługi z niższym podatkiem. Chodzi m.in. o takie produkty jak artykuły dla niemowląt i dzieci, np. foteliki samochodowe, smoczki, pieluszki, ale też artykuły higieniczne dla kobiet. Równie ważne jest obniżenie VAT na elektroniczne wydawnictwa, w tym e-booki i e-gazety.

Napoje – kość niezgody
Ministerstwo Finansów, przedstawiając projekt zmian w listopadzie 2018 r., wyjaśniało, że chodzi przede wszystkim o uproszczenie systemu i zrównanie stawek na podobne produkty (na przykład dziś różne stawki mają sos musztardowy i musztarda, podobnie różne rodzaje pieczywa). Większość produktów miała też czekać na równanie podatku w dół. Ale nie wszystkie.
Wyższymi stawkami, 23 proc. zamiast 5 proc., miały zostać objęte m.in. napoje owocowe i warzywne (inne niż 100-proc. soki). Resort wyjaśniał, że kierował się m.in. względami zdrowotnymi. Krajowa Unia Producentów Soków kontrargumentowała jednak, że negatywnym skutkiem podwyżki VAT na napoje będzie zmniejszenie zapotrzebowania branży na polskie owoce i warzywa – nawet o 150 tys. ton rocznie, w tym samych jabłek – nawet o 121 tys. ton. To tyle, ile wynosi łączny eksport naszych jabłek do Azji, na Półwysep Arabski i do Afryki. Konsumenci zaś musieliby zapłacić za napoje owocowe o 400 mln zł więcej.