Niemieckie firmy mają w Meksyku fabryki, aby korzystać z tańszej siły roboczej i nowego traktatu handlowego tego kraju ze Stanami. Zapowiedź prezydenta USA wprowadzenia początkowej stawki 5 proc. na cały import z Meksyku i podnoszenia jej co miesiąc do 25 proc. od 1 października, jeśli Meksyk nie podejmie natychmiast działań wobec nielegalnej imigracji z krajów ościennych, wywołała spadek cen akcji BMW o 2,5 proc., Daimlera o 3,36 i Volkswagena (produkcja w Meksyku 435 373, eksport 377437) o 3,28 proc.
Rzecznik Audi stwierdził, że firma bacznie obserwuje rozwój wydarzeń, ale jego zdaniem jest za wcześnie na spekulowanie, czym to się skończy.
Analityk motoryzacji Arndt Ellinghorst stwierdził w nocie, że niemieckie firmy są mocno zaangażowane w tym kraju, np. na nowy zakład BMW w San Luis Potosi przypada prawie 20 proc. produkcji firmy na Amerykę Płn. Specjalista od strategii w Commerzbanku, Ulrich Leuchtmann powiedział, że „amerykańska polityka handlowa nabrała jakościowo innego obrotu. Używanie stawek celnych jako narzędzia osiągania celów pozaekonomicznych stanowi nową jakość w postępowaniu".
Przedstawiciel sektora motoryzacji uznał obecną sytuacje za zagadkową, bo kwestie związane z migracją należą do sfery politycznej, a pojawiła się mimo uzgodnienia nowej wersji traktatu o wolnym handlu NAFTA, który ma być zatwierdzony tego lata.
Fiat Chrysler ma również fabryki w Meksyku (produkcja 639 022, eksport 630 967), jego akcje staniały w Mediolanie o 6,53 proc.