Choć gospodarka stopniowo się rozmraża, małe i średnie firmy wciąż boją się o swoją przyszłość. Kluczowym problemem jest dla nich niedostateczny popyt na towary i usługi. Z badania zrealizowanego przez Keralla Research wynika, że największe obawy budzi utrata klientów. Mimo to duża część przedsiębiorców nie zamierza podejmować działań, by temu zapobiec. – Aż 40 proc. przedsiębiorców mówi o zamiarze utrzymania dotychczasowego sposobu funkcjonowania i niechęci do wprowadzania zmian. Z kolei ponad 22 proc. badanych nie wie, jakie kroki powinni podjąć – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Różne działania w perspektywie sześciu miesięcy planują tylko dwie na pięć firm. W przemyśle prawie 12 proc. ankietowanych przedsiębiorców chce rozwijać działalność i pracować intensywniej niż wcześniej. Niemal co dziesiąty rozważa zmianę profilu. 6 proc. przymierza się do podwyżki cen, niemal 5 proc. do obniżki cen, a 4 proc. do ograniczenia działalności. W transporcie co piąta firma obawia się, że będzie musiała ograniczyć działalność gospodarczą. 7 proc. transportowców boi się spadku cen, a dodatkowo 3 firmy na 100 nie wykluczają ogłoszenia upadłości. W handlu głównym kierunkiem działań – jeśli mają być podejmowane – ma być przebranżowienie, następnie wejście w sprzedaż online. W grę wchodzi także ograniczenie działalności lub ogłoszenie upadłości.
W najlepszej sytuacji jest budownictwo: z badania zleconego przez BIG InfoMonitor wynika, że w tej branży nikt nie myśli o upadłości czy ograniczeniu działania, a głównym problemem jest ewentualna konieczność obniżki cen produktów i usług. Są jednak i takie przedsiębiorstwa budowlane, które mimo kryzysu chcą podwyższać ceny i rozwijać skalę działalności.
Największe firmy z zatrudnieniem od 50 do 249 osób najczęściej wskazują, że to, co robią zupełnie im wystarcza. Ta grupa przedsiębiorstw jest również najbardziej skłonna rozwijać działalność mimo przeciwności oraz przechodzić na tryb pracy zdalnej.