Komisja Europejska ogłosiła wczoraj zasady licencjonowania pokładowych sieci komórkowych. Ma to ułatwić oferowanie usług telefonicznych na pokładach samolotów. W grudniu 2007 r. możliwość wysyłania SMS z pokładu wprowadziło Air France, a szykuje się kilka innych europejskich linii lotniczych, m.in. portugalski TAP, Ryanair czy British Midland.
– Jedna licencja dla dowolnego systemu w UE i zharmonizowane parametry techniczne dla używanego na pokładzie sprzętu – powiedziała wczoraj Viviane Reding, komisarz ds. społeczeństwa informacyjnego. Na razie Bruksela nie ingeruje w ceny, bo rynek jest w fazie narodzin.
– Mamy nadzieję, że taryfy będą przejrzyste, a konsumenci dobrze poinformowani – oświadczył Martin Selmayr, rzecznik KE. Na razie ceny są dosyć wysokie. Dla przykładu abonenci polskiej sieci Era płacą w samolotach Air France 6 zł za SMS. Za minutę połączenia głosowego, jakie niebawem będzie można wykonywać, trzeba będzie zapłacić aż 10 zł. Tymczasem KE przypomina, że pod koniec roku nastąpi przegląd tzw. regulacji roamingowej, która nałożyła górne limity cen na połączenia w roamingu naziemnym. Przy tej okazji Bruksela może zaproponować uregulowanie roamingu powietrznego.
Z badań Komisji wynika, że dziewięciu na dziesięciu pasażerów linii ma przy sobie komórkę. Prawie każdy jest więc potencjalnie zainteresowany pokładową siecią.
Korzystanie z telefonów komórkowych na pokładzie nie zaszkodzi bezpieczeństwa lotu. Telefony nie będą się bowiem łączyły bezpośrednio z sieciami naziemnymi, ale ze specjalnymi sieciami pokładowymi (a te dopiero z sieciami naziemnymi za pośrednictwem satelity). Tworzą je wyspecjalizowane spółki, jak Onair czy Aero Mobile, które podpisują porozumienia z liniami lotniczymi. Łączność dla pasażerów będzie uruchamiana po osiągnięciu wysokości 3 tysięcy metrów i może być w każdej chwili, np. w razie turbulencji, wyłączona przez kapitana.