Wczoraj przed sądem w Poznaniu odbyła się kolejna rozprawa przeciwko Lidlowi. To już czwarta sprawa, w której Spółdzielnia Mleczarska Mlekovita pozywa drugą co do wielkości sieć dyskontów w Polsce. Tym razem wicelider polskiego rynku mleczarskiego chce, aby Lidl zwrócił mu blisko 200 tys. zł za to, że w jego magazynach zalegają niewykorzystane opakowania do produktów pod marką tej sieci.
Spółdzielnia zerwała współpracę z Lidlem w połowie ubiegłego roku. Jej zdaniem sieć niesłusznie pobierała dodatkowe opłaty.
– Uznaliśmy, że niesłuszne było pobieranie tzw. rabatu zwrotnego przez Lidl. Zgodnie z ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji obarczanie sprzedającego innymi opłatami niż marża handlowa jest nielegalne – wyjaśnia Iwona Wójcik-Nikitiuk, radca prawny Mlekovity. Podczas współpracy z Lidlem, Mlekovita po sprzedaży towaru musiała wystawiać faktury korygujące z rabatem. Przez to dostawała za swoje towary mniej niż wynikało z umowy. Dodatkowo sieć domagała się, aby Mlekovita zwracała jej więcej niż wynikało z faktur wystawionych przez spółdzielnię.
Mlekovita chce, aby Lidl zwrócił jej w sumie 250 tys. zł. Z naszych szacunków wynika, że w trakcie współpracy z siecią firma mogła stracić w sumie 1 mln zł.
Do zamknięcia tego wydania gazety Lidl nie przekazał „Rz” swojego stanowiska. Sieć ta jest jedną z najbardziej tajemniczych firm handlowych – nie podaje żadnych danych finansowych.