Znaczny wzrost kursu złotego wobec euro ma fatalne skutki dla wielkości unijnego wsparcia na lata 2007 – 2013. W sumie Polska ma dostać 85,4 mld euro. W styczniu 2007 r., tj. od daty, kiedy teoretycznie możemy wydawać fundusze, ich wartość wyrażona w złotych wynosiła ok. 331 mld zł. W maju, gdy euro kosztowało średnio 3,41 zł, pomoc z UE stopniała już do 291 mld zł.
Co gorsza, ekonomiści prognozują, że złoty dalej będzie się umacniał w stosunku do europejskiej waluty. – Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że zrealizujemy mniej projektów, niż planowaliśmy – mówi „Rz” Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. Będzie mniej dróg, wyremontowanych szkół i firm, które dostaną dofinansowanie. – Nic tu już nie zrobimy – dodaje Bieńkowska.
Na pewien pomysł wpadli jednak samorządowcy. Domagają się, by zmienić system rozdziału odsetek, które narosną w czasie, gdy unijna pomoc będzie leżała na kontach NBP, zanim trafi do beneficjentów. Dziś ich dysponentem jest budżet państwa. Mają być one użyte na pokrycie wkładu krajowego, pochodzącego właśnie z budżetu.
– Chcemy, by to instytucje zarządzające unijnymi programami były dysponentami odsetek. Możliwe stałoby się wtedy przeznaczenie ich na zwiększenie puli pieniędzy dostępnej dla beneficjentów – podkreśla Robert Michalski, dyrektor z zachodniopomorskiego urzędu marszałkowskiego.
– W ten sposób zapewne uda się zniwelować tylko niewielką część negatywnych skutków różnic kursowych, ale zawsze lepsze to niż nic – zauważa Marcin Perz, wicemarszałek woj. świętokrzyskiego. – Na razie możemy tylko patrzeć, jak z mapy inwestycyjnej naszego regiony znikają kolejne inwestycje gmin i przedsiębiorców – dodaje Leszek Wojtasiak, wicemarszałek woj. wielkopolskiego.