Co trzecia firma w Polsce należy do jednej lub kilku organizacji przedsiębiorców. Tych jest, jak policzyliśmy, ok. 1000. Firmy i małe organizacje chętnie się zrzeszają, bo wydaje im się, iż tak skuteczniej będą wywierać naciski na administrację. Teraz oprócz tej samorządowej i rządowej doszła jeszcze machina wspólnotowa. Często też firmy powołują nowe organizacje, gdy nie umieją się porozumieć w branży czy w regionie.
– Ktoś policzył, że w kraju jest ok. 3 tys. fundacji, stowarzyszeń, organizacji wspierających region czy powiat, do których należą przedsiębiorcy – mówi Andrzej Szumowski, wiceprezes spółki Wyborowa SA. – Takie rozproszenie reprezentacji jest dalekie od obyczajów europejskich. I nie sprzyja temu, by ekipy rządzące poważnie traktowały biznes. Politycy wykorzystują to rozdrobnienie.
Nic dziwnego, że organizacji jest tak dużo, jeśli już dziesięciu pracodawców może założyć związek. A po to, by powstało zrzeszenie handlu i usług, potrzebna jest zgoda 50 osób. Do założenia federacji zaś potrzebne są trzy organizacje.
Efektem ambicji organizacyjnych przedsiębiorców i niewiary w siłę samorządu gospodarczego jest więc ponad 100 regionalnych izb przemysłowo-handlowych, 490 cechów rzemieślniczych, 18 izb bilateralnych (do których należą firmy z Polski i innego kraju), ponad 70 branżowych izb oraz 317 związków i stowarzyszeń, które zarejestrowali przedsiębiorcy. Tylko w branży spożywczej jest ok. 60 organizacji, w tym w mleczarskiej trzy i dwie producentów alkoholi.
Największe krajowe, jak Krajowa Izba Gospodarcza czy Związek Rzemiosła Polskiego, zrzeszają ponad 100 różnych organizacji. Do PKPP Lewiatan należy 56 związków branżowych i regionalnych oraz 14 firm, a Konfederacja Pracodawców Polskich skupia 30 regionalnych i branżowych związków pracodawców oraz pojedyncze firmy.