Fryzjerzy, którzy zdecydowali się pozostawić swoje placówki otwarte, mimo zagrożenia wirusem, nie mogą liczyć na wielu klientów. Z analizy Versum wynika, że - w zależności od usług świadczonych przez salony - średnia dzienna wartość wizyt w badanym okresie spadła o 70-80 proc.
- Zawieszenie działalności to stan przejściowy, który szybko ustabilizuje się po pandemii koronawirusa. Już teraz salony udostępniają rezerwację terminów na kilka miesięcy do przodu, wprowadzają sprzedaż bonów - komentuje Sebastian Maśka, prezes Versum.
Według niego sytuacja zacznie wracać do normy w maju, a szczyt ruchu w salonach nastąpi w czerwcu i miesiącach letnich. - Szacujemy, że średnia liczba wizyt w salonie może wzrosnąć wtedy nawet o 200-300 proc. Usługi kosmetyczne i fryzjerskie to w wielu przypadkach świadczenia pierwszej potrzeby, wykonywane cykliczne, których klienci będą potrzebować - przekonuje.
Działające salony wprowadzają restrykcyjne zasady dezynfekcji, organizują grafik pracy tak, aby ograniczyć liczbę osób w gabinecie, przed wizytami odbywają się szczegółowe wywiady, aby zapobiec wizytom osób z jakąkolwiek infekcją. Specjaliści i klienci korzystają ze środków ochronnych. Wiele salonów okres zawieszenia działalności wykorzystuje rozwijając nowe usługi: zdalne konsultacje ze specjalistami beauty, doraźną pomoc informacyjną np. konsultacje fryzjerskie, porady jak samodzielnie zdjąć lakier hybrydowy czy paznokcie tytanowe.