Krajowy potentat zaopatrujący armię w podstawowe wyposażenie, który osiągnął w ubiegłym roku przychody przekraczające 2,8 mld zł, chce w ciągu trzech lat zadebiutować na parkiecie, oferując inwestorom mniejszościowe udziały w kapitale.
– To istotny warunek. Państwo zgodnie z rządową strategią musi zachować wpływ na największego producenta broni – tłumaczy Edward Nowak, prezes Bumaru.
Nowy szef holdingu, który skupia dziś 22 państwowe firmy zbrojeniowe, oczekuje, że standardy i mechanizmy obowiązujące na giełdzie wymuszą nowoczesne zarządzanie aktywami koncernu, który zajmuje strategiczną pozycję w systemie bezpieczeństwa państwa. W ubiegłym roku wartość dostaw sprzętu z Bumaru dla polskiej armii sięgnęła 1,2 mld zł.
W spółkach wchodzących w skład holdingu zatrudniającego 12 tys. ludzi zaczyna się gruntowna restrukturyzacja. Firmy, które nie są związane z produkcją zbrojeniową, zostaną sprzedane. Inne czekają ostre cięcia kosztów. Dotyczy to m.in. PZL Warszawa-Wola, które nie mają zamówień na silniki czołgowe. Przebudowa czeka również radomski Łucznik.
Kluczowym elementem przygotowań do debiutu na Giełdzie Papierów Wartościowych jest przyspieszenie konsolidacji i przejmowania firm obronnych pozostających dziś poza grupą.