Po kiepskich danych dotyczących segmentu samochodów osobowych (w Europie spadek sprzedaży o 3,9 proc. po ośmiu miesiącach tego roku) przyszedł czas na informacje o większych pojazdach. Tu także przeważają spadki.

– Tego można się było spodziewać. Gdy na całym świecie firmy są bombardowane kolejnymi pesymistycznymi informacjami, zwłaszcza z USA, coraz wyraźniej wstrzymują się z zakupami samochodów ciężarowych i dostawczych – tłumaczy Marek Konieczny, prezes Polskiej Izby Motoryzacji Consulting. – Wszak kupują nie za zapasy gotówkowe, ale w kredycie lub leasingu. A to oznacza wieloletnie zobowiązania finansowe, których w takich czasach firmy starają się unikać. Rynek się nie zmieni, dopóki nie będzie więcej optymizmu wśród przedsiębiorców, zwłaszcza w Europie Zachodniej.

W przypadku modeli dostawczych (do 3,5 tony) w Europie po ośmiu miesiącach tego roku sprzedaż spada już o 4,6 proc. – wyliczają eksperci ACEA. W kilku krajach spadki przekraczają już 30 proc. Największe rynki jeszcze są na plusie. Sprzedaż rośnie m.in. we Francji, Niemczech czy Włoszech. W tej grupie państw spadek jest jedynie w Wielkiej Brytanii (o 4,7 proc.).

W przypadku lekkich ciężarówek (ponad 3,5 t) europejski rynek po ośmiu miesiącach roku jeszcze rośnie – o 2,4 proc., ale wytraca dynamikę. Z kolei w grupie ciężarówek ponad 16 t wzrost w Europie sięga do września 4,7 proc. Powody do zadowolenia mają jedynie producenci autobusów i autokarów. W ich przypadku wzrost europejskiego rynku w tym roku sięga aż 15 proc.

Na razie dużo lepiej sytuacja wygląda w Polsce. Do sierpnia sprzedano ponad 37,6 tys. modeli dostawczych, co oznacza wzrost o 18,2 proc. W przypadku ciężarówek ponad 3,5 t sprzedaż sięgnęła prawie 17,7 tys. sztuk (wzrost o 10,7 proc.). Z kolei w najcięższej klasie, ciężarówek ponad 16 t, sprzedaż wyniosła niemal 13,5 tys. sztuk (wzrost o 4,8 proc.). To jednak dane za osiem miesięcy. W samym sierpniu, licząc rok do roku, zanotowano spadki w każdym z segmentów.