Program operacyjny „Ryby” na lata 2007 – 2013 został miesiąc temu, po ponadrocznych rozmowach, zaakceptowany przez Komisję Europejską. I od razu wzbudził protestu naszych rybaków.
Zaskoczyła ich skala dofinansowania dla lokalnych grup rybackich. W programie zarezerwowano na ich strategie 313 mln euro. To największa pula pieniędzy w całym programie. Dla porównania na inwestycje w przetwórstwo ryb zarezerwowano o ponad 100 mln euro mniej.
– Oprotestowaliśmy taki podział unijnej pomocy. Został dokonany bez zgody środowiska rybackiego – podkreśla Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich.
Lokalne grupy rybackie mają być zakładane w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Będą się składać z przedsiębiorców, stowarzyszeń i innych organizacji pozarządowych oraz samorządowców. Grupy mają tworzyć lokalne strategie rozwoju, na podstawie których będą dzielić unijne pieniądze.– To są bardzo ogólne zapisy. Dziwne, że Komisja Europejska się na to zgodziła – wskazuje Grzegorz Hałubek ze Związku Rybaków Polskich.Zgodnie z założeniami programu na Wybrzeżu powinno powstać ok. 30 lokalnych grup rybackich. Ich koszty w 100 proc. będą pokrywane z unijnego programu, a na jedną grupę przypadnie średnio 1 mln euro.
– Nie jesteśmy przeciwni powoływaniu samych grup, ale skali ich dofinansowania. Środowisko rybackie proponowało kwotę 90 mln euro, a nie ponad 300 mln euro – mówi Grzegorz Szomborg, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego Rybaków.