Konsorcjum Nord Stream przekazało władzom Szwecji, Finlandii i Danii Raport o oddziaływaniu budowy na środowisko. A konkluzja jest tak, że inwestycja nie stanowi zagrożenia ekologicznego.
Nie ma pewności jednak, że konsorcjum Nord Stream z udziałem Gazpromu oraz niemieckich E.On, BASF i holenderskiej Gasunie, otrzyma - tak jak oczekuje - niezbędne pozwolenia już jesienią. Zainteresowane trzy kraje, przez których wody terytorialne bądź strefy przybrzeżne przebiegać ma gazociąg, mogą bowiem zgłaszać jeszcze uwagi do raportu i żądać wyjaśnień. Raport dotarł także do władz Niemiec i Rosji, ale z ich strony na pewno nie będzie żadnych uwag, bo od początku popierają budowę gazociągu. O raporcie mają wypowiedzieć się również władze Polski, Estonii, Litwy i Łotwy, ale ich opinie to tylko element konsultacji i nie będą miały wpływu na decyzje inwestycyjne konsorcjum.
Zaplanowano ułożenie rurociągu na dnie Bałtyku o długości 1,2 tys. km, stąd obawy, że ze względu na skalę prac może doprowadzić do katastrofy ekologicznej, gdyż a Bałtyku zalega broń chemiczna i amunicja z czasów obu światowych wojen. Konsorcjum, które wydało - jak twierdzi - ok. 100 mln euro na badania dna morskiego, zapewnia, że zagrożenia nie ma. W raporcie jednak napisano, że trasa przechodzi w pobliżu dwóch znanych rejonów składowania broni chemicznej - w rejonie wysp Bornholm i Gotlandia". A jednocześnie jak podał rosyjski dziennik "Kommiersant", w dokumencie stwierdzono, że "oddziaływanie na środowisko społeczne i społeczno-gospodarcze ocenia się jako nieznaczące. W razie przypadkowej detonacji amunicji konwencjonalnej oddziaływanie będzie takie, jak przy jej planowym unieszkodliwianiu. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest niskie lub umiarkowane".
Inwestycja wzbudza kontrowersje, nie tylko ze względu na wpływ na ekosystem Bałtyku, ale także dlatego że ma znaczenie polityczne. Gdy gazociąg powstanie, uzależnienie Unii Europejskiej od importu rosyjskiego gazu wzrośnie. Pierwszą z nitek będzie można transportować ok. 27 mld m sześc. gazu rocznie i będzie to możliwe już w 2012r., o ile konsorcjum otrzyma zgody zainteresowanych krajów tym roku jeszcze. Jeżeli zacznie działać także w kilka lat później druga nitka rurociągu, Rosjanie będą mogli słać do Europy dodatkowo ok. 25 mld m sześc. surowca.
Gazociąg służy jeszcze jednemu istotnemu z punktu widzenia rosyjskiej polityki energetycznej celowi - pozwoli ograniczyć rolę państw odpowiedzialnych obecnie za tranzyt rosyjskiego gazu do Europy - przede wszystkim Ukrainy, Białorusi i Polski. Jakikolwiek spór czy konflikt z którymś z tych krajów może skłonić Gazprom do ograniczenia tranzytu. Formalnie więc Rosjanie lansują projekt jako "poprawiający bezpieczeństwo dostaw dla Europy".