Nord Stream podobno nieszkodliwy

Konsorcjum planujące gazociąg z Rosji do Niemiec przez Bałtyk liczy, że kraje, które miały wątpliwości co do wpływu budowy na środowisko, pozbędą się ich po lekturze raportu

Aktualizacja: 09.03.2009 18:05 Publikacja: 09.03.2009 17:55

Nord Stream podobno nieszkodliwy

Foto: AFP

Konsorcjum Nord Stream przekazało władzom Szwecji, Finlandii i Danii Raport o oddziaływaniu budowy na środowisko. A konkluzja jest tak, że inwestycja nie stanowi zagrożenia ekologicznego.

Nie ma pewności jednak, że konsorcjum Nord Stream z udziałem Gazpromu oraz niemieckich E.On, BASF i holenderskiej Gasunie, otrzyma - tak jak oczekuje - niezbędne pozwolenia już jesienią. Zainteresowane trzy kraje, przez których wody terytorialne bądź strefy przybrzeżne przebiegać ma gazociąg, mogą bowiem zgłaszać jeszcze uwagi do raportu i żądać wyjaśnień. Raport dotarł także do władz Niemiec i Rosji, ale z ich strony na pewno nie będzie żadnych uwag, bo od początku popierają budowę gazociągu. O raporcie mają wypowiedzieć się również władze Polski, Estonii, Litwy i Łotwy, ale ich opinie to tylko element konsultacji i nie będą miały wpływu na decyzje inwestycyjne konsorcjum.

Zaplanowano ułożenie rurociągu na dnie Bałtyku o długości 1,2 tys. km, stąd obawy, że ze względu na skalę prac może doprowadzić do katastrofy ekologicznej, gdyż a Bałtyku zalega broń chemiczna i amunicja z czasów obu światowych wojen. Konsorcjum, które wydało - jak twierdzi - ok. 100 mln euro na badania dna morskiego, zapewnia, że zagrożenia nie ma. W raporcie jednak napisano, że trasa przechodzi w pobliżu dwóch znanych rejonów składowania broni chemicznej - w rejonie wysp Bornholm i Gotlandia". A jednocześnie jak podał rosyjski dziennik "Kommiersant", w dokumencie stwierdzono, że "oddziaływanie na środowisko społeczne i społeczno-gospodarcze ocenia się jako nieznaczące. W razie przypadkowej detonacji amunicji konwencjonalnej oddziaływanie będzie takie, jak przy jej planowym unieszkodliwianiu. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest niskie lub umiarkowane".

Inwestycja wzbudza kontrowersje, nie tylko ze względu na wpływ na ekosystem Bałtyku, ale także dlatego że ma znaczenie polityczne. Gdy gazociąg powstanie, uzależnienie Unii Europejskiej od importu rosyjskiego gazu wzrośnie. Pierwszą z nitek będzie można transportować ok. 27 mld m sześc. gazu rocznie i będzie to możliwe już w 2012r., o ile konsorcjum otrzyma zgody zainteresowanych krajów tym roku jeszcze. Jeżeli zacznie działać także w kilka lat później druga nitka rurociągu, Rosjanie będą mogli słać do Europy dodatkowo ok. 25 mld m sześc. surowca.

Gazociąg służy jeszcze jednemu istotnemu z punktu widzenia rosyjskiej polityki energetycznej celowi - pozwoli ograniczyć rolę państw odpowiedzialnych obecnie za tranzyt rosyjskiego gazu do Europy - przede wszystkim Ukrainy, Białorusi i Polski. Jakikolwiek spór czy konflikt z którymś z tych krajów może skłonić Gazprom do ograniczenia tranzytu. Formalnie więc Rosjanie lansują projekt jako "poprawiający bezpieczeństwo dostaw dla Europy".

Koszty inwestycji przez Bałtyk wynoszą ok. 10 mld euro. Polskie władze próbowały przekonać stronę rosyjską, że poprawa bezpieczeństwa może być tańsza i wystarczy wybudować drugą nitkę rurociągu jamalskiego, biegnącego obecnie z Rosji przez Białoruś i Polskę do Niemiec, co kosztowałoby ok. 2-3 mld euro. Możliwa byłaby modyfikacja trasy rurociągu, tak by biegł również przez kraje nadbałtyckie, ale strona rosyjska odrzuciła ten plan. A polskie władze nie zyskały wystarczającego wsparcia w Brukseli dla swojego projektu. Nord Stream tymczasem zdecydowanie popierają władze Niemiec, a kanclerz Angela Merkel ostatnio zabiegała wręcz o dofinansowanie z europejskich instytucji - EBOR i EBI. Wkrótce zapewne zyska do swego celu przychylność prezydenta Francji.

Francuski narodowy koncern Gaz De France przygotowuje się bowiem do objęcia ok. 10 proc. pakietu akcji w konsorcjum Nord Stream (odkupi je od niemieckich udziałowców - E.ON i BASF). W zamian za udział budowie gazociągu przez Bałtyk koncerny europejskie liczą na uzyskanie dostępu do złóż rosyjskich i możliwość zakupu udziałów w firmach energetycznych.

Konsorcjum Nord Stream przekazało władzom Szwecji, Finlandii i Danii Raport o oddziaływaniu budowy na środowisko. A konkluzja jest tak, że inwestycja nie stanowi zagrożenia ekologicznego.

Nie ma pewności jednak, że konsorcjum Nord Stream z udziałem Gazpromu oraz niemieckich E.On, BASF i holenderskiej Gasunie, otrzyma - tak jak oczekuje - niezbędne pozwolenia już jesienią. Zainteresowane trzy kraje, przez których wody terytorialne bądź strefy przybrzeżne przebiegać ma gazociąg, mogą bowiem zgłaszać jeszcze uwagi do raportu i żądać wyjaśnień. Raport dotarł także do władz Niemiec i Rosji, ale z ich strony na pewno nie będzie żadnych uwag, bo od początku popierają budowę gazociągu. O raporcie mają wypowiedzieć się również władze Polski, Estonii, Litwy i Łotwy, ale ich opinie to tylko element konsultacji i nie będą miały wpływu na decyzje inwestycyjne konsorcjum.

Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej