Budżetu państwa nie stać na to, aby dopłacać do każdego złomowanego auta 1 tys. euro. Taki pomysł zgłaszał wicepremier Waldemar Pawlak. Wzorował go na rozwiązaniach wprowadzonych m.in. w Niemczech. Rząd w Berlinie zaproponował 2,5 tys. euro za każde zezłomowane auto liczące powyżej dziesięciu lat. W Polsce – według pomysłu Pawlaka – premia przysługiwałaby w momencie zakupu samochodu emitującego do atmosfery nie więcej niż 155 gramów CO2 na kilometr – przy jednoczesnym zezłomowaniu co najmniej dziesięcioletniego pojazdu.
Ten pomysł resort finansów określił jednak jako niemożliwy do zrealizowania. – U naszych sąsiadów po dopłaty zgłosiło się już prawie 400 tys. kierowców – wyjaśnia wiceminister finansów Maciej Grabowski. – Szacujemy, że u nas w pierwszym okresie chętnych mogłoby być około 200 tys., czyli w budżecie musiałoby się znaleźć blisko miliard złotych. Takiej kwoty nie mamy. Resort finansów postanowił więc zaproponować inne rozwiązanie, które ma nas zachęcić do jeżdżenia autami emitującymi mniej szkodliwych substancji do atmosfery – podatek ekologiczny. – Niewątpliwie rozwiązanie to mogłoby przynieść więcej korzyści niż stosowane obecnie, pod warunkiem że podatek byłby płacony co roku, a nie tylko w momencie rejestracji – uważa Wojciech Drzewiecki z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
[wyimek]14,3 roku wynosi średni wiek samochodów obecnie zarejestrowanych w Polsce[/wyimek]
Jego zdaniem rynek dobrze przyjmie taką propozycję pod warunkiem, że stawki zostaną odpowiednio wyliczone. – Kalkulacja musi być tak przeprowadzona, aby zachęcić do wymiany samochodów emitujących więcej szkodliwych spalin na auta „czystsze”.
Koszt zakupu takich pojazdów, nowych czy też używanych, byłby mniejszy. Podatek ekologiczny stanowiłby bowiem ledwie ułamek dotychczasowej akcyzy, szczególnie w przypadku nowych aut o dużej pojemności. Od 1 grudnia 2006 r. przy zakupie aut o pojemności silnika do 2000 cm sześc. stawka akcyzy wynosi 3,1 proc., a od stycznia tego roku przy samochodach o większej pojemności silnika – 18,6 proc. W ubiegłym roku do kasy państwa z tego tytułu wpłynęło ponad 1,5 mld zł.