Sabotażu miało się dopuścić szczecińskie Stowarzyszenie Obrony Stoczni, które 15 lipca wysłało do katarskiego banku inwestycyjnego QInvest, gwaranta powiązanego z transakcją, list sugerujący, że część aktywów obu zakładów ma poważne wady prawne. Stowarzyszenie, działające na rzecz byłych akcjonariuszy Stoczni Szczecińskiej Porta Holding, na której majątku powstała Stocznia Szczecińska Nowa, twierdzi, że majątek został przejęty w sposób przestępczy.
”Istnieją powody, by przypuszczać, że SSN stała się w latach 2003 – 2009 działającą na wielką skalę pralnią brudnych pieniędzy, jako że budowane wówczas statki były sprzedawane po cenie zaniżonej o 30 – 50 proc., podczas gdy kwotę rządowej pomocy udzielonej stoczni w tamtym okresie szacuje się na ponad milion euro. Znakomita część tej pomocy mogła trafić do osób prywatnych” – czytamy w liście. Jego autorzy powołują się nawet na znajomość Koranu: ”muzułmanin ma zakaz sprzedaży rzeczy, gdy wie, że posiada ona wady, i nie poinformuje o nich”. I kończą apelem: ”Nie dajcie się zwieść pokusie łatwego zysku. To, czego potrzebuje świat, to etyczny ekumenizm wśród tych, którzy wierzą w Boga jedynego”.
[wyimek]380 mln zł miał zapłacić za stoczniowe aktywa ich nabywca, spółka Stichting Particulier Fonds Greenrights[/wyimek]
To właśnie wątpliwościami związanymi z listem od stowarzyszenia minister skarbu Aleksander Grad tłumaczył wczoraj fakt, że spółka Stichting Particulier Fonds Green-rights, która w połowie maja wylicytowała w przetargu aktywa obu zakładów, nie przesłała pieniędzy na konto Skarbu Państwa. Miała to zrobić we wtorek do północy. Dodał, że złoży w tej sprawie wniosek do prokuratury i ABW. Inwestor uzyskał zaś nowy termin wpłaty – do 17 sierpnia.
[srodtytul]Reprezentant inwestora Jan [/srodtytul]