Eksperci uważają, że nie ma szans, by jeszcze w tym roku odbudować przychody na rynku wartym ponad 32 mld zł rocznie po załamaniu koniunktury, które pojawiło się w połowie 2008 roku. Jest jednak szansa, że przynajmniej w handlu stalą kondycja spółek się poprawi.
Poprawa sytuacji rozpoczęła się w hutach. Już w środku lata zdecydowanie zaczęły drożeć surowce: przede wszystkim złom i rudy. – Niespodziewane podwyżki cen na złom czasem nas zaskakiwały – przyznaje Przemysław Sztuczkowski, prezes Złomreksu, który jest surowcowym potentatem na krajowym rynku. Równocześnie korektę cen wprowadzili najwięksi światowi dostawcy rudy. Ten oddolny nacisk wymusił podwyżki w hutach: w kraju ceny na większość wyrobów już kolejny miesiąc podnosi większość hut, m.in. ArcelorMittal, Celsa, huty należące do Złomreksu: Ferrostal, Huta Stali Jakościowych w Stalowej Woli. Firmy zapowiadają dalszy ich wzrost. ArcelorMittal, który ma dwie trzecie krajowego rynku wyrobów hutniczych i w słabszym 2008 roku wyprodukował 5,5 mln ton stali, przewiduje, że może być on na niektóre wyroby nawet dwucyfrowy.
Coraz więcej klientów ostrożnie przywraca zamówienia w firmach dystrybucyjnych. Przemysław Sztuczkowski:
– Więcej stali biorą Niemcy, mamy sygnały, że rozkręcają się kuźnie matrycowe produkujące komponenty dla motoryzacji i wytwórni sprzętu AGD.
O produkcji stali na rekordowym poziomie 11 – 12 mln ton można w tym roku zapomnieć, wiosną spadki zamówień w hutach sięgały 40 – 50 proc., ale w najbliższych miesiącach jest duże prawdopodobieństwo, że branża zacznie odrabiać straty. – Zalecałbym jednak ostrożność w wyciąganiu zbyt daleko idących wniosków. Czy ożywienie jest trwałe, okaże się w końcu roku – zastrzega Romuald Talarek, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.